Kurcze idea WKKM w moim przypadku (tzn. zupełnego laika komiksowego) sprawdza się w 100%.
Nigdy wcześniej nie miałem, nazwijmy to świadomej, styczności z komiksami.
Oczywiście w dzieciństwie TM Semici się przewinęły przez moje półki/szuflady/ba nawet ręce, ale jakoś nie wspominam tego epizodu z takim sentymentem jak większość tu piszących. Toteż do komiksów podszedłem jako do zupełnie nowego, nie znanego mi medium. Dodam tylko, że książki czytam w ilościach hurtowych, a w mojej głowie utarło się (jak się później okazało zupełnie idiotyczne) przekonanie, że komiksy to ta "łatwiejsza" forma przekazu. Byłem przekonany, że obrazy w połączeniu z tekstem nie dadzą takiego efektu jak dobrze skonstruowana powieść.
Tak tylko chciałem się podzielić spostrzeżeniami świeżaka po pierwszych tomach kolekcji.
TOM 1 - kupiłem z powodu ceny, w porywie chwilowego zaciekawienia. Historia w miarę ok, kreska średnio przypadła mi do gustu (może poza scenami akcji i walki). Ale co najważniejsze zainteresowałem się kolekcją jako całością.
TOM 2 - dostałem w prezencie; świetna historia, bardzo ciekawa kreska (jedynie miejscami obniżająca loty np. logan w kostiumie wygląda czasem jakby rysowany był od niechcenia). Po tej historii byłem już kupiony.
Na kolejne tomy zdecydowałem się w prenumeracie. Po krótkim rekonesansie na rynku komiksowym, którego przecież zupełnie nie znałem, zorientowałem się że 80 zł. za 3 tomy w HC to naprawdę niezła okazja, a jeżeli kolejne części będą chociaż trzymał poziom 2 pierwszych to już będzie dobrze.
I tak w paczce kilka dni temu otrzymałem tom 3,4,5.
TOM 3 - pierwsze dwie strony mnie zaciekawiły z powodu nietypowej kreski, a potem z każdą stroną czułem się jakby coraz mniej duszy było w tym komiksie i skończyłem go ostatecznie czytać z bardzo mieszanymi uczuciami. Szkoda bo na Iron Mana bardzo czekałem, jako fan R D Jr i jego filmowej kreacji.
TOM 4 - no i to jest dla mnie przełom. Sytuacja zupełnie odwrotna niż przy Extremis. Z początku kreska nie przypadła mi do gustu, jakoś od razu old school do mnie nie trafił... do czasu. Pomimo, iż ta część objętościowo ustępuje poprzednim, to czytam ją najdłużej. Jest dla mnie po prostu zbyt dobra, żeby przeczytać ją "na raz". Dawkuję sobie 1 zeszyt na 2 dni. I po prostu teraz nie potrafię zrozumieć jak kreska Millera mogła mi się z początku nie podobać. A sama historia to kawał dobrej sensacyjnej robory, bez zbędnego biadolenia o ratowaniu świata i starć na kosmiczną skalę. Został mi jeszcze ostatni zeszyt ale na razie to historia Logana trafia do mnie najbardziej!
Do przeczytania zostaje jeszcze TOM 5, ale jak uda mi się nie przedawkować, to skończę go czytać dopiero jak dotrze do mnie paczka z Dark Phoenix i tajemniczym tomem 7.
Są książki, po których przeczytaniu żałuję, że już się skończyły, że już nigdy nie przeczytam ich po raz pierwszy. Oczywiście wracam do nich, ale ten pierwszy raz (ekhemm) jest jedyny w swoim rodzaju.
W sumie to się cieszę, że wcześniej nie miałem styczności z komiksami, bo było nie było, to teraz każdy kolejny tom kolekcji jest dla mnie zupełnie nową historią.
Takie tam nocne przemyślenia mi się włączyły...