Moje luźne przemyślenia odnośnie WKKM #1. Nie spodziewałem się, że wyjdzie mi tyle tekstu...
TOM 1 - THE AMAZING SPIDER-MAN: POWRÓT DO DOMU
Zeszyty: The Amazing Spider-Man (vol. 2) #30-35
Autorzy: J. Michael Straczynski, John Romita Jr[Uwaga! Długi wstęp/tyrada.]
To już trzecie wydanie tego komiksu w naszym kraju. Czy to znaczy, że jak trzeba wydać coś dobrego z Pająkiem to zawsze musi być to początek runu Straczynskiego? Oj tak. W końcu ostatnie kilkanaście lat przygód Spider-Mana to głównie historie przeciętne przeplatane kaszanami pokroju "Spider-Man: Chapter One", "Sins Past", "The Other", "One More Day", "One Moment in Time", "Superior Spider-Man". (Czy to jakaś próba pobicia rekordu świata w częstotliwości ukazywania się historii, które wywołują nienawiść i agresję wśród fanów? A w ogóle osoby, które mimo tych kaszan nadal trwają przy tej serii to jacyś masohiści. Autorzy metaforycznie kopią ich po jajach, a oni nic. W ten sposób dają Marvelowi przyzwolenie na kolejne kaszany. Jedyny formą opinii jaką Marvel uznaje jest ilość kupionych komiksów. Koniec kropka. Jeśli coś ci się nie podoba, a nadal kupujesz to oznacza, że jednak ci się podoba.) Cieszmy się więc, bo "Powrót do domu" to dobra historia. Dobrze zobrazowana idea superbohaterstwa i dobrze przedstawiona postać Petera Parkera/Spider-Mana.
Zanim włodarze Marvela
zatłukli Petera zastępując go Octopusem
, w wydawnictwie panował głupi trend na odmładzanie Parkera, bo przecież 28-29-latek to już stary dziadek i młodzi czytelnicy nie mogą się z nim utożsamiać. Trend ten jest głupi, bo przecież większość czytelników ma po 20-30 lat (tak jak u nas). Autorzy przygód ścianołaza dwoili się i troili, aby zamieść pod dywan fakt, że Peter jest już dorosłym mężczyzną. Stąd m.in. anulacja małżeństwa Petera i MJ (za pomocą magii, bo rozwód też podobno postarza bohatera) i fakt, że Parker ostatnio zachowywał się jak niedojrzały, nieodpowiedzialny nastolatek z syndromem Piotrusia Pana
*.
Wychowałem się na komiksach, w których Peter był dorosłym facetem i miał żonę. Nie przeszkodziło mi to w polubieniu tej postaci więc czemu Marvel uważa, że kluczem do popularności serii jest to aby Peter Parker zachowywał się jak nastoletni oferma.
[Koniec wstępu]
Na szczęście w "Powrocie do domu" jest zupełnie odwrotnie. Uwielbiam serie, w toku których bohater (lub bohaterowie) ulegają ewolucji więc bardzo podobał mi się patent z Peterem w roli nauczyciela w jego dawnym liceum. Po pierwszy świetny sposób na pokazanie jak bardzo zmienił się Peter przez cztery dekady od Amazing Fantasy #15 i znak, że warto kontynuować czytanie przygód Pająka, bo coś z tych historii wynika. Wcześniejsze wydarzenia mają wpływ na te późniejsze. Historia nie stoi w miejscu.
Mimo upływu lat, motyw ze strzelaniną w amerykańskiej szkole jak najbardziej na czasie. Niestety. Tom ten kupiłem i przeczytałem 14 grudnia czyli w dniu strzelaniny w Newtown. Dziwnie przez to mi się to czytało. Życie naśladujące sztukę naśladującą życie.
Nie przeszkadzało mi, że JMS zaczął grzebać w pochodzeniu pajęczych mocy. Wręcz przeciwnie. Podobała mi się innowacyjność jego pomysłów (do pewnego momentu tj. do historii "The Other"). Poza tym jeśli pochodzenie mocy Petera nie miało znaczenia przez te wszytkie lata, to nie musi mieć znaczenia w przyszłości i można ten wątek po zakończyć kiedy zacznie wymykać się spod kontroli (co w końcu zrobiono). Motyw z totemami bardzo sprytny.
Walka z Morlunem bardzo mnie wciągnęła. Mimo, że wiedziałem, że Peter nie zginie to i tak śledziłem to starcie z zapartym tchem. To, że Peter w końcu dostał taki wycisk było dla mnie niezwykle ekscytujące. Fakt, że Peter był pewny swojej śmierci, a mimo to nie uciekł od Morluna, tylko starał się ratować ludzi za cenę własnego, życia to esencja superbohaterstwa. Wielka moc to wielka odpowiedzialność i te sprawy. Scena z telefonem do cioci May świetna.
Rysunki Johna Romity Jr. dla mnie są ok. Nie oczarował mnie tu tak jak w "The Punisher: War Zone" czy "Daredevil: The Man Without Fear", ale też nie rozczarował mnie tak jak w Avengers (vol. 4) czy Captain America (vol. 7). Zważywszy na fakt, że połowa tego tomu to naparzanka na całego, cieszę się że nie rysował tej historii artysta o hiperrealistycznej kresce (jak na przykład Adi Granov), ponieważ tacy rysownicy nie radzą sobie z podkreślaniem dynamizmu akcji i nie stosują takich symbolicznych trików jak linie ruchu (na postaciach lub w tle), zwielokrotniony obraz bohatera (lub jego pięści) wokół jego przeciwnika itp. Na szczęście za stronę wizualną odpowiada Romita Jr., któremu takie sztuczki nie są obce i który wie co zrobić żeby rysunki były bardziej "kinetyczne".
Trochę szkoda, że przez 3 zeszyty musiał rysować w kółko to samo - te same postacie w prawie takich samych strojach, walczące w tej samej scenerii. Wizualnie małe urozmaicenie. JRJR rysował przygody Pająka w trzech dekadach, ale uważam, że w tej ostatniej sprawdził się najlepiej. Jedyne co mi się nie podobało to to, że w scenach wspomnień Petera z liceum narysował Gwen i Harry'ego, których Peter poznał dopiero na studiach.
Minus dla Hachette za brak informacji o dokończeniu tej historii. Zakończenie tomu cliffhangerem prowadzącym do nikąd na pewno zniechęciło część czytelników do kolekcji.
Dodatki bardzo dobre, choć początki Pająka opisane tak trochę pierdółkowato jak w jakiejś gazetce dla dzieci.
Czekam na dokończenie tej historii w tomie "The Amazing Spider-Man: Revelations". Tym bardziej, że w wydaniu Dobrego Komiksu przeskoczono 2 zeszyty (zeszyt z 11 września oraz zeszyt bez dialogów). No i do cholery... Niech ktoś w końcu wyda po polsku dalszą część runu JMSa i JRJRa! Czwarty raz od początku nie będę kupował!
* - o tym wszystkim wielokrotnie (bardziej obszernie i bardziej profesjonalnie niż ja), mówi Linkara w swojej recenzji "One More Day", najbardziej znienawidzonej przez fanów historii ze Spider-Manem:
Atop the Fourth Wall - Episode 200 - "Spider-Man: One More Day"Polecam zapoznanie się z innymi jego recenzjami, które możecie obejrzeć tutaj:
http://thatguywiththeglasses.com/videolinks/linkara/at4wlub tutaj:
http://atopfourthwall.blogspot.com/Bardzo dobra rozrywka, dużo humoru, ale też dużo rzeczowych uwag.
Ostatnio Linkara recenzował
All-Star Batman and Robin #5 Franka Millera i Jima Lee. Krótko mówiąc Miller się skończył, ale to chyba żadna nowina.
Hej, będzie mi niezmiernie miło jak ktoś z was odniesie się do moich wypocin.
Jutro napisze o tomie nr 2. A pojutrze o tomie nr 3.