Kupiłem. Zacząłem czytać i cierpię. W miejsce japońskich onomatopei wstawiono tu chamskie litery tworzone komputerową czcionką. Robił to ktoś pozbawiony gustu i zmysłu plastycznego, nadrabiający to, czego mu bozia nie dała pomysłowością w zakresie wymyślania nowych wyrazów dźwiękonaśladowczych. W związku z tym, że w komiksie onomatopei jest zatrzęsienie, efekt jest wprost oczoj**ny. Po prostu ohyda.
Działanie to zaprzecza tezie, iż komiks jest sztuką plastyczną. Zaprzecza też idei, że komiksy wydają ludzie, którzy się na nich znają i je kochają. Ten komiks opracował ktoś, kto nie wie, na czym sztuka komiksu polega, kto ma jego odbiorców za matołów pozbawionych gustu i estetycznej wrażliwości i komu ni zależało na tym, bysmy dostali do rąk rzecz oddającą urodę oryginału.
Gdyby ktoś miał do sprzedania ten komiks po japońsku (za rozsądną cenę), to poproszę o wiadomość na priv.