Ciekawostka .
Jeśli coś mi się nie pokiełbasiło, to ostatnia taka sytuacja gdy 5 najważniejszych statuetek (film, reżyser, scenariusz oryg., aktor i aktorka 1pl.) zostało rozdysponowane między 5 różnych filmów miała miejsce w...1956 roku. Wtedy były to odpowiednio:
- W 80 dni dookoła świata
- George Stevens za Olbrzyma
- Albert Lamorrise za Czerwony balonik
- Yul Brynner za Król i ja*
- Ingrid Bergman za Anastazję
Porównać obu zestawów nie mogę, ale w tym roku chyba faktycznie nie było filmu, który zasługiwałby na wyróżnienie w większym wymiarze. A patrząc na laureatów w przeciągu ostatnich kilku lat, nawet tych szczodrze ozłoconych, próżno szukać dzieł wielkich (ostatnie takie to, moim skromnym zdaniem, "Za wszelką cenę" z 2004 r.).
Co z tym kinem?!
*Ciekawostka do ciekawostki: Yul Brynner urodził się we Władywostoku jako Julij Borisowicz Brinier, choć sam zwykł twierdzić, że jego prawdziwe nazwisko brzmiało Taidje Khan