Jako wstęp znaleziony na blogu fragment:
"Oficjalną część sobotniej imprezy kończył żenujący pokaz cosplayu (drący ryja Deadpool - wtf?!)
7-10 minuta w poniższym filmiku. Współczuję osobom, które w tym momencie były w sali A na panelu "Andras Baranyai - komiksy po węgiersku". Publiczność należycie zareagowała na ten "popis" i olała barana.
24. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi 2013 - Konkurs CosplayWady:
- Strefa Autografów - nie róbcie jej pod sceną.
- Numerki po dedykacje - wdawane powinny być przy jednym z wielu wejść do AA, a nie na płycie, na którą w niedzielę wpadł wściekły tłum tratując ludzi, a i tak już grupy cwaniaków które weszły po znajomości na płycie obiektu siedziały. Sytuacja w której ludzie biegną na płytę jak zwierzęta, doprowadzi do wypadku, za który organizator będzie ponosił odpowiedzialność!!! A jeszcze po takim wypadku się zjedzie telewizja i czarny PiAr gotowy!
Podpisuję się pod tymi uwagami rękami i nogami. W jednym końcu płyty (w przeciwnym niż diorama 3D) było jeszcze sporo wolnego miejsca i to tam rozsądniej byłoby ulokować strefę autografów. Najlepiej jeszcze jakby każdy artysta miał swój osobny boks/parawan, żeby ludzie nie włazili mu na głowę jak to było w przypadku Dona Rosy.
(kliknij, aby powiększyć)Rosa pewnie czuł się jak małpa w klatce i momentami widać było, że puszczają mu nerwy, ale pretensje miał raczej do swoich "opiekunów", że nie umieli utrzymać porządku i zapewnić mu komfortu, niż do fanów. Dla tych drugich był wyjątkowo miły. W niedzielę rozdawał autografy parę godzin dłużej niż było w planie. Skończył o 17:30 tylko dlatego, że organizatorzy mu nie pozwolili na dłużej. Trochę przykre, że po rysunki przychodziły też do niego osoby nie mające pojęcia o jego komiksach, które chwilę później opychały te rysunki za 50-80 zł na w strefie targowej. Ja tam nie wyobrażam sobie dostać rysunku na luźnej kartce więc chodzę z solidnym szkicownikiem. Rosa podpisał mi się jeszcze w "Życiu i Czasach Sknerusa McKwacza" i w numerze "Mickey Mouse", który na ten moment czekał w mojej kolekcji całe 21 lat - to był mój pierwszy komiks autorstwa Rosy. Zwróciłem mu uwagę na to, że na pierwszej stronie Donald mówi, że nie daje autografów. Rosa uśmiechnął się, postawił krzyżyk na tym dymku i dał autograf.
(kliknij, aby powiększyć): Stoją w kolejce do Rosy obserwowałem siedzących obok Tomasza Samojlika i Gradimira Smudje. Niesamowici goście i niesamowita praca. Tutaj Smudja w akcji:
Gradimir Smudja malujący Vincenta (kota).mp4 Aż żałuję, że nie kupiłem "Vincenta i Van Gogha".
No i oczywiście odwieczny dylemat, na który z oczekiwanych paneli się wybrać gdy odbywają się one jednocześnie.
Jeśli jednak by brał, to znaczy że jest prawdziwym fanem i moim zdaniem nie należy mu bronić drugiego rysografu.
Może coś źle pamiętam, ale ta para chyba nie chciała drugiego rysunku. Poprzedniego dnia dostali tylko podpisy (bo pod koniec Rosa odpuścił już sobie rysowanie i dawał same autografy), i następnego dnia wzięli nowy numerek, żeby tym razem dostać rysunek. Tłumaczka powiedziała im, że nie mogą przyjść drugi raz. Rosa nie zgadzał się z nią i stwierdził, że to byłoby nie fair, i że każdy może przyjść tylko raz na dzień, a nie raz na festiwal, a skoro następnego dnia znów wystali się w kolejce to im się należy. Ja pierwszego dnia w ogóle się nie załapałem, bo nie doszło do mojego numerka. Udało mi się drugiego dnia z racji kontynuowania starej kolejki na przemian z nową.