Zaraz, zaraz, jak to leciało na sobotniej gali, a już pamiętam - W sobotę popołudniu skończyły się programy imprezy, których było wydrukowane 4 tys., zatem MFKiG odwiedziło... werble, werble, werble i dzwoneczki... 7 tys. osób!!!
Jak dla mnie zadziwiające założenie i umiejętność rachowania. Przyznaje się, sam wziąłem z 4 programy, bo notorycznie je gubiłem w Atlas Arenie.
A nawiązując do twojego pytania - Tylu gości, tyle spotkań i nic, odpowiem krótko - byłem na spotkaniu z Surżenko, na sali może 30, 40 osób max, w tym Grzegorz Rosiński. Na spotkaniu z Grzegorzem Rosińskim nieco więcej ludzi, ale frekwencyjnie szału nie ma. Sala starwarsowo-mangowa też nie była wypełniona po brzegi. Z kolei w sali B albo były tłumy i ciężko było się wbić do małej salki (przypomnę - impreza planowana na co najmniej 4 tys. osób), albo świeciła ona pustkami i prelegenci prowadzili spotkania dla mniej niż 10 osób. W sali C natomiast na te punkty programu, na które udało mi się dotrzeć zawsze były tłumy, ludzie siedzieli na podłodze lub podpierali ściany. Aż dziw bierze że nikt z organizatorów nie pomyślał, że te sale mogą okazać się za małe, a już na pewno, że można tam dostawić krzesła na maksa. Jak Atlas Arena nie dysponowała dodatkowymi krzesłami to się je wypożycza z innych placówek jak szkoły, gimnazja itp. i przewozi na miejsce imprezy. Tak się robi przy dużych imprezach. Reasumując - ludzie nie chodzą na punkty programu lub program jest na tyle nieatrakcyjny, że nie jest w stanie zainteresować przeciętnych uczestników imprezy.
A co do relacji, kto ma relacjonować jak większość uczestników albo siedziała na trybunach gapiąc się godzinami w telebimy z grami, albo stała po autografy, w kolejkach te same twarze. A były jeszcze stoiska do obskoczenia. Oczywiście autograf (czyli wpis który zajmuje jakieś 15 sekund) autora do albumu to miła rzecz, ale po co stać godzinami za rysunkiem skoro ma się komiks z 48 stronami narysowanymi przez danego autora?
Miejsce na organizację imprezy bardzo słabe, nie ma jednej porządnej sali prelekcyjnej, w salach dobiegały głosy z areny gdzie ekscytowano się kolejnymi osiągnięciami w grach. Nie na wszystkich spotkaniach z zagranicznymi gośćmi byli tłumacze i prowadzący musieli radzić sobie sami. W pobliżu nie było żadnej porządnej knajpy, by coś zjeść, a bar na dole to jakaś kpina. Z drugiej strony organizator powinien zadbać i uprzedzić taki bar, że impreza jest planowana na tyle i tyle osób i poprosić o przygotowanie urozmaiconego menu - prosta matematyka - dużo klientów, spore zyski. Organizacja gali również wołała o pomstę do nieba. Laureaci wchodząc na scenę byli nieco zdezorientowani, bo widzowie siedzieli z co najmniej trzech stron i nie wiadomo było jak się kłaniać, aby komuś zadka nie pokazać.
Za rok jubileuszowa edycja i warto zmienić nazwę imprezy, bo teraz pasuje następująca - Międzynarodowy Festiwal Grania w Gry i sprzedaży gadżetów, zabawek oraz, a tak, komiksu.