Nie chce odpowiadać w tonie, że "robię to po godzinach, więc mogę sobie pisać co chce i jak chce", ale choć byłoby to wygodne, nie zrobię tego. Jeśli NN chcesz mnie pouczać z wyżyn etyki dziennikarskiej, poważnego traktowania swoich obowiązków i dawani jak najbardziej rzetelnego obrazu tego, co się w komiksie dzieje - bardzo proszę, masz do tego solidne podstawy. A ja jestem bardzo wdzięcznym chłopcem do bicia.
Wyjaśniłeś szczegółowo, czego nie robisz i uświadomiłeś mi, że pukanie się w czoło niczemu nie służy. Dziękuję Ci za to.
A teraz spróbuj odpowiedzieć na pytanie: kto - Twoim zdaniem - powinien pisać o imprezach komiksowych w Polsce. Bo dla mnie absurdem trąci sytuacja, kiedy ambicją publicysty komiksowego jest napisanie relacji z New York Comic Con i nienapisanie relacji z Łodzi.
I nie występuję tutaj w roli kogoś, kto poucza, ale w roli przeciętnego miłośnika komiksu, który mieszka w powiatowym miasteczku i chciałby się dowiedzieć, co się na naszym rynku wydarzyło, kto wydał ciekawe komiksy, kto zdobył prestiżowe nagrody i za co, kto został pokrzywdzony przez niesprawiedliwe wyroki losu, kto z wielkich odwiedził nasz kraj i co powiedział naszym rodakom itd., itp. Ja Cię nie pouczam, jak masz robić to, co robisz. Ja Ci grożę, że jak nie zaczniesz pisać o tym, o czym chcę czytać, to przestanę zaglądać na "Kolorowe Zeszyty". I łudzę się, że grożę Ci w imieniu innych, myślących podobnie jak ja. Jeśli uważasz, że nie ma żadnych "innych", to mnie olej. Ja oleję Ciebie. I tyle.