i ja okiem sezonowca.
Wiem, że "prawdziwych" komiksiarzy wykutych w bojach może drażnić zalew forum nowymi "niedzielnymi" komiksiarzami. Ze nie są tak prawdziwi, ze nie przeszli polowania na niszowe wydawane po 1000 sztuk egzemplarze od Muchy. To chyba powszechna figura, przy napływie nowych. Stąd pewnie niechęć "prawdziwych" Warszawiaków do słoików, stąd niechęć "prawdziwych" kibiców do familijniaków.
Nie da się jednak zaprzeczyć, że to Hachette wydaje 60 tomów w 2 lata w nakladzie jak tu słyszałem prawie 10 krotnie przewyższającym nakłady "prawdziwych" wydawców komiksowych. Te wolumeny ktoś kupi, w większości Ci którzy nie kupowali dotąd komiksów od Muchy i Egmonta. Jak dla mnie to mieści się w definicji popularyzacja. Widzieliście, co się dzieje przynajmniej w sklepie gildii ze starymi komiksami od muchy? z Trybunałem sów? Stare komiksy Muchy w ofercie od kilku lat, stają się nagle rarytasami. Trybunał sów ponoć (z opinii na tym forum) wydrukowany i wiekszym niż dotąd nakładzie znika ze sklepów, stając sie najlepiej sprzedawanym komiksem w sklepie gildii.
To co "prawdziwe" wydawnictwa zrobią z tym podarowanym przez Hachette potencjałem to inna kwestia.
1. To, czy będziesz ,,sezonowcem" zależy jedynie od Ciebie.
2. Masz kogoś z rodziny w Hachette? Rzucasz cyferkami równie lekko jak Dreadnought w swoich śmiesznych statystykach.
3. A dla mnie nie mieści się to w definicji słowa ,,popularyzacja", za to mieści się w definicji słowa ,biznes".
4. Tym stwierdzeniem, że to dzięki WKKM, Egmont ma lepsze wyniki sprzedaży naprawdę mnie rozbawiłeś. Jak napiszesz jeszcze, że KG zawdzięcza swoje sukcesy Hachette, to uznam że bierzesz biały proszek w sporych ilościach.
5. A jakiż to potencjał rozwinęło Hachette przed ,,prawdziwymi" jak to ująłeś wydawnictwami?
Dreadnought, zobacz sobie ile stron ma ten Superman, potem popatrz ile kosztuje po zniżce, a potem sobie policz bo lubisz cyferki.