Bardzo żałuję, ale nie jestem w stanie zrekonstruować tego "pierwszego razu". Zanim świadomie zorganizowałem sobie pierwszy komiks Semica stykałem się z nimi już parokrotnie. Kilka nawet jakoś przypadkiem otrzymałem z drugiej ręki i skrzętnie hołubiłem wraz z innymi komiksami.
Pierwszym jako tako świadomym zakupem był chyba "Goliat" 1/92, którego znałem z kreskówki (swoją drogą - co to w ogóle było? - jakaś dziecięca wersja "Thora"?):
Pierwszym świadomie zakupionym superhero był najprawdopodobniej "Superman" 3/92 (z Lobo - ale ja zapamiętałem przede wszystkim Maximę, z racji jej hmm... złego wdzięku):
Ciekawe zresztą, bo jest to ewidentnie numer marcowy, a ja pamiętam, że kupiłem go podczas wakacji u babci w pobliskim kiosku i czytałem pod takim dziecinnym wigwamem...
Jednak komiksem który wywarł na mnie największe wrażenie był otrzymany od kuzyna już jakiś czas po premierze (może nawet w te same wakacje?) "Spider-man" 9/91 - ten o poszukiwaniach porwanej Mary Jane. Do dziś jest dla mnie jednym z najlepszych komiksów Marvela, który wielbię za spójność, dramaturgię, romantyzm oraz klimat rodem z kina akcji lat 80. Ale to sentyment. Obiektywnie zaś myślę, że jest to jeden z najjaśniejszych punktów runu McFarlane'a:
Regularnie Semiki zacząłem kolekcjonować jednak dopiero od mniej więcej 1994-1995. Czyli gdy zaczęły pojawiać się pierwsze symptomy późniejszego kryzysu.
Ale o tym we właściwym wątku:
http://www.forum.gildia.pl/index.php/topic,20121.msg1422876.html#msg1422876