Oficjalnie uznaję PAD (nie, to nie jest wpis polityczny) za najlepszego twórcę komiksów niekosmicznych w Marvelu przełomu dekad 80 i 90...
Nie od razu tak było...
W przeciwieństwie do wielu znanych mi osób z całego świata Joe Fixit nie jest moim ulubionym Hulkiem, chociaż czytało się nie-najgorzej
W odróżnieniu od wielu osób udzielających się na tym forum Niemy Krzyk nie powalił mnie na kolana (chociaż nie sprawił bólu)
Ale ostatnio przeczytałem trzy różne historie tego autora,które powaliły mnie na kolana:
Najpierw tie-iny Hulka do Infinity Gauntlet...
Właściwie pseudo tie-iny, bo wydane przed rozpoczęciem eventu mają z nim tyle wspólnego, że na początku każdego numeru Hulk skądś wraca (czasem "ociupinkę" odmieniony), a na końcu znika...
Ale to co pomiędzy choć niewiele z samym eventem mając wspólnego (choć bez niego trudne do zrealizowania) świetnie broni się na jego tle.
Abomination to jeden z najdawniejszych przeciwników Hulka, jednocześnie jeden z najmniej przeze mnie lubianych, ale ta historia genialne zmienia perspektywę oglądania ich relacji.
Brak typowej marvelowskiej nawalanki pozwala wreszcie posłuchać co mają do powiedzenia i daje możliwość zastanowienia co pcha i steruje każdym z nich. Piękne!!!!
Drugą historią był Hulk 388.
Dzięki którejś ze stron klubowych Arka Wróblewskiego wiedziałem, że to w Hulku po raz pierwszy poruszono temat AIDS w Marvelu, ale i tak sposób w jaki to zrobiono zasługuje na najwyższy szacunek.
Niewymuszona, nienaciągana, a jednak odpowiednia wiadomość dla czytelnika.
Z punktu widzenia czytelnika AD 2017 robi wrażenie, więc jak ważna musiała być ta historia dla czytelnika AD 1991
Ale i tak najwięcej braw daję za 5 pierwszych numerów nowego X-Factor
Ja nie mam dobrych doświadczeń z humorem w Marvelu
Ludzi, którzy to "umiom" w Marvelu tamtych czasów można policzyć na palcach jednej ręki nieuważnego drwala
Albo robią siermiężną satyrę w stylu Howarda Kaczki czy nieśmiesznego Slapsticka, ale przejmują She Hulk po Byrnie i zarzynają ją bezlitośnie...
A PAD po prostu wziął te znane od dawna postacie, sklecił z nich najbardziej niedopasowaną grupę ever i napisał dla nich takie zabawne, a lekkie dialogi, że normalnie niemożliwe... I to ze zrozumieniem kim są i z szacunkem do tego co przeszli...
To dopiero początek, a mnie już boli od śmiechu brzuch.
A podobno najlepszy odcinek (88) nadal przede mną...
Jak ja to wytrzymam drodzy Państwo...