Przeczytawszy wczoraj najnowszą "ramotę" jestem niemal zachwycony - stylistyka lat 80-tych to jest to co tygrysy wychowane na TM-Semic lubią najbardziej (mimo niektórych rysunków twarzy).
Natomiast mam pytanie do bardziej zorientowanych Forumowiczów: z jednej strony zebrała się ekipa najpotężniejszych (względnie najlepiej znanych) bohaterów Marvela (
), a z drugiej strony... no właśnie. Czy np. chłopcy z
to byli jacyś wielcy/znani dranie Marvela lat 80-tych, czy też po prostu dobór był raczej przypadkowy? Bo z tymi postaciami stykam się po raz pierwszy, a np. brakuje mi (jeśli zakładamy, że zebrano najgorszych typów) choćby Juggernaut`a, czy ew. Hobgoblina.
P.S. Ktoś wcześniej napisał, że bez sensu jest
alienacja X-Men. Właśnie to wydaje mi się bardzo sensowne - mamy bohaterów "zalegalizowanych" na zasadzie powszechnie szanowanych "czwórkowców", czy Avengers i trzymających się na uboczu ze względów "społecznych" wyrzutków spod znaku "X". Taka sytuacja bardziej mi pasuje, niż gdyby miało to działać na zasadzie jednej wielkiej, kochającej się rodziny porządnych gości w dziwnych uniformach. Taki trudny, doraźny sojusz z mutantami, po których nie za bardzo wiadomo czego można się spodziewać jest bardziej realistyczny.