Moto Hagio poniekąd mocno zaskakuje w "Srebrnym Trójkącie". Przede wszystkim jednak chcę napisać, że odetchnąłem z ulgą, bo od czasu "Było ich jedenaścioro" nic nie było pewne, tym bardziej że "Srebrny Trójkąt" również zalicza się do SF. Manga ma moc, momentami jest piękna, dość sugestywna, przepełniona wieczną tęsknotą za potrzebą zrozumienia, poznania w wymiarze kosmicznym, czym jest życie. Jedyny poważny zarzut, jaki mam wobec komiksu, to brak jakiejkolwiek więzi emocjonalnej z bohaterami. Są zbyt hermetyczni, mitologiczni (nawet Jeif, który ma tu wyraźnie skracać dystans), aby poczuć coś więcej, niż ulgę. Tak więc nadal czekam na coś od Moto Hagio, co dorównałoby "Klanowi Poe".