wcześniej czasem znakomite rzeczy, wydane np. przez E. w tzw. "limitowanych kolekcjach" przepadały z kretesem, czasem dlatego, że Polacy mają trochę inny gust niż Francuzi czy Amerykanie, a czasem z prozaicznego powodu braku zaufania do zupełnie nieznanych zafoliowanych szczelnie drogich tomiszczy.
Dokładnie. Wcześniej Egmont odważnie wydawał frankofońskie integrale, sięgał po mnie znane, ale warte poznania tytuły jak Skład główny, Krzyk ludu, czy W poszukiwaniu Piotrusia Pana. Nie wypaliło to, więc siłą rzeczy na kilka lat niemal przestali wydawać tego typu publikacje. W tym roku próbują powrócić do tematu, ale bezpiecznie, tytułami już znanymi i cenionymi, trudno dostępnymi, o które czytelnicy dopytują.