Wasza dyskusja przypomina trochę tę, która przez kilka lat była toczona odnośnie planszowej gry roku. Tam też pojawiały się ciągle głosy, czemu jakiś tytuł został zakwalifikowany, czemu inny odrzucono, kto kierował się jakim interesem itd. Konkurs wyewoluował do formy, gdzie pierwszym krokiem jest ustalenie listy wszystkich tytułów, które zostały w danym roku do niego zakwalifikowane. Jest ona publicznie ogłaszana i wtedy można odbyć dyskusję, która toczy się teraz: co jest komiksem, a co nie jest, czemu raz zagłosowano na pojedynczy numer, a raz na całą serię.
Musi też być jasny regulamin konkursu, na stronie komiksyroku.pl jest co prawda "regulamin", ale dotyczy tylko zasad oddawania głosów przez zwykłe osoby (być może w innym miejscu jest on podwieszony, tego nie wiem).
Kolejny problem, który został tu podniesiony, to znajomość wydanych komiksów przez jurorów. Jeśli padają głosy, że fakt nieznajomości Rewolucji kogoś dyskwalifikuje, to przecież oznaczałoby to, że tak samo dyskwalifikująca jest nieznajomość jakiegokolwiek wydanego innego tytułu w tym roku, każdy z nich potencjalnie może być wart nagrody, nie wiemy tego bez lektury. A ile dzieł zostało wydanych, łącznie z wszystkimi mangami, komiksami online itd? Czy jest ktokolwiek, kto czytał absolutnie wszystko, co zostało opublikowane? Nie sądzę. Ten problem najlepiej rozwiązuje odwrócenie zasad konkursu. Najpierw głosuje publiczność (tylko na wypracowaną po dyskusjach listę), a dopiero później jurorzy konkursu - ale tylko na top X dzieł z zakończonego właśnie głosowania. Dla takiej krótkiej listy można już wprowadzić obowiązek, choćby moralny, znajomości wszystkich tytułów. I nawet jeśli juror musi się zmusić do przeczytania tych nieszczęsnych zombie, to nic się nie stanie.