Mnie się Yans 1-5 zawsze podobał tak samo jak Thorgal. 2-4 najbardziej, ale 1 i 5 niewiele ustępowały, z tego co pamiętam. W każdym razie czytam właśnie 1. tom i to są normalnie Hunger Games w czystej postaci. Arena i walki ku uciesze gawiedzi, prowadzący, który wygląda jak pajac, mieszczanie, którzy ubierają się jak clowni, specjalne oddziały pilnujące porządku, nieulegli ludzie w takich niby dystryktach, transmisje telewizyjne. Różnice są małe.
Pewnie wszyscy czerpią z Orwella. Niedawno nadrobiłem Folwark zwierzęcy. Teraz wypada sięgnąć po Rok 1984, przypuszczam, że są tam te wszystkie elementy, które potem wykorzystali w Yansie i Igrzyskach.
Duchateau mocno wyszło te 5 tomów (dobrze, że to zamknięta całość), normalnie jakby sam Van Hamme jest pisał. Potem coś poszło nie tak.