Moment, jakie zmanierowanie? Za czasów TM-Semica kupowałem wszystko co wychodziło, łącznie z Tomem & Jerry, Królikiem Bagsem (to akurat nie Tm-Semic, ale z tamtych czasów), Bamse (świetne dla dzieciaków!) czy nawet Barbie! Polowało się na każdy album i fakt, wszystko łykało się w ciemno, a nie ukrywajmy, wiele wtedy wychodziło także pozycji dość słabych. Później czasy zaczęły się zmieniać, obecnie mamy drugi wielki boom komiksowy i po prostu siłą rzeczy, nie ma szans nabyć wszystkie nie mówiąc już o przeczytaniu - chyba każdemu z komiksomaniaków rosną kupki wstydu. A miejsce też nie jest z gumy, ja już dawno układam książki w sterty, co wkurza niemiłosiernie domowników. Stąd zakup każdego nowego komiksu, gdy dodatkowo trzeba wybierać z tak bogatej oferty, to dokładne zapoznanie się z danym towarem, co przekłada się właśnie na przejrzenie choćby przykładowych plansz (nieraz zdarzyło mi się kupić komiks, który scenariuszowo może nie porywał, ale zachwycał graficznie, i nie żałuję), poczytanie recenzji, czy zaglądnięcie na np.: forum gildii i zapoznanie się z opiniami. Wieloma tytułami się zainteresowałem, gdyż choćby tutaj ktoś napisał, "że to fajne".
Gdy brakuje przykładowych plansz, a o tytule nie pisze się na blogach/forach za wiele, moje zainteresowanie takim tytułem po prostu spada. Gdyby wydawca zadbał o odpowiednią otoczkę, udostępnił choćby te przykładowe plansze, przynajmniej bym kliknał, zobaczył, może poszukał więcej na ten temat, w końcu rozważył zakup. Może nie jest to najlepsze podejście, ale nie mam czasu by czytać wszystko co kupuję, więc jak coś przegapię, tragedia się nie stanie. A zawsze pod koniec roku pojawiają się rankingi najlepszych tytułów wydanych w danym roku, wtedy najwyżej perełki się uzupełni. A album dobry, ale nie wybitny, może po prostu w tym zalewie zginać. Konkurencja jest spora, wydawcy powinni jednak dbać o promocję, a przykładowe plansze to naprawdę minimum co powinno być już normą. I na szczęście, w większości przypadków, jest.