Witamy nowego na forum (:
U mnie raczej trudno mówić o przerwach, bo to już kwestia wyrobionego nawyku. Zawsze przed snem oglądam tych parę odcinków na krzyż - od dwóch do pięciu zazwyczaj - chyba, że coś mnie mocno wciągnie. Ale nie sprzyja temu a) oglądanie dużej ilości serii on-going, b) oglądanie małej ilości typowych shounenów nastawionych na cliffhangery. Ostatnia taka produkcja, którą mocniej zaatakowałem, to Hunter x Hunter i wtedy faktycznie parędziesiąt odcinków poszło w parę dni.
A tak to dochodzi jeszcze czynnik zabiegania. Jeżeli nałoży się sporo pracy i studiów, za pięć godzin trzeba wstać a do tego jutrzejszy dzień ma perspektywę jedynie jeszcze gorszego niż dzisiejszy, to często na dobranoc leci jeden odcinek i najczęściej jest to jakiś super-wyciszający slice of life. Im mniej się dzieje tym lepiej, a z każdą sekundą człowiekowi bliżej do buddy. x)