I te samochody na prąd, i te komiksy o piratach, bo o superbohaterach wyszły już z mody...
Właśnie przeczytałem pierwszy tom polskiego wydania i potwierdzam: warto było tak długo czekać. Przez ostatni rok żyłem w obawie, że "Strażników" spotka coś takiego jak "Powrót Mrocznego Rycerza". Na szczęście obawy były bezpodstawne, Egmont w ciągu ostatniego roku wyciągnął wnioski, "Strażnicy" wydani są świetnie. Przede wszystkim rewelacyjne tłumaczenie: Drewnowski uchwycił różnice w temperaturze emocjonalnej dialogów, dziennika Rorschacha, liryzm rozmyślań Dr Manhattana na Marsie. Tłumaczenie nazw własnych wcale mi nie przeszkadza, przeciwnie - podkreśla tragikomizm świata stukniętych mścicieli w przebraniach. Również przetłumaczenie Minutemenów na Gwardzistów było dobrą strategią. W oryginale dwa pokolenia bohaterów to Minutemen i Watchmen, w polskiej wersji - Gwardziści i Strażnicy, czyli wyrazy może nie o podobnym brzmieniu, ale dość blisko siebie.
No i lektura dodatków prozą - fascynująca i wcale nie ciernista.
Przypisy to bardzo dobra rzecz, widać że Drewnowski zaglądał do adnotacji.
Współpraca merytoryczna - Tomasz Sidorkiewicz. Czy to przypadkiem nie Perfect Stranger?