Hm, czyli Twoja teza jest taka, że to zupełnie niedziwne, bo Slaine wyszedł już w Polsce 14 lat temu, a Ballada (która przy okazji była na pewno bardziej chwalona na forach i w recenzjach) - nie wyszła (chociaż całkiem niedawno wyszły inne komiksy tego samego autora, w tym kilka miesięcy temu dodruk jednego z nich) .
No tak, w ogóle niedziwne, całkiem logicznie tłumaczy różnicę w szybkosci sprzedaży...
przekonywać nikogo nie zamierzam - na naszym rynku mamy wznowienia kilku tytułów, które po kilkuletniej nieobecności i dodruku zaskoczyły szybkością sprzedaży nie tylko wydawców, ale niejednokrotnie także czytelników.
w przypadku slaine'a mówimy o nowych przygodach, ale wydaje mi się że gdyby komiks o analogicznym scenariuszu dostosowanym do innej mitologii został wydany jako na przykład bliżej nikomu nieznany "shjall", to kinetyka wyczerpywania się nakładu nie byłaby aż tak imponująca. zdecydowała (znowu, moim zdaniem) siła marki - najwidoczniej slaine przez te kilka lat w śk i mistrzach komiksu wywarł na tyle pozytywne wrażenie na polskich czytelnikach, że po 14 latach dalej był popyt na historie z nim (być może nie aż tak duży, patrząc po tym że na allegro można kupić starsze tomy z niewielkim przebiciem, ale najwyraźniej wystarczający żeby szybko wyprzedać te 600 sztuk).
na zakończenie - czytelnik niekoniecznie musi zwracać uwagę na autora. "tragikomiks rodzinny" (które to już wydanie?) rozszedł się w niecały rok , "komiksodramat" leży na półkach dwa lata. ta sama autorka, ta sama rysowniczka, nawet format (autobiograficzny) podobny, więc skąd ta dysproporcja?