Slaine doszedł do mnie wczoraj. Ależ to wygląda. Edytorsko nie mam zarzutu. Jeśli podczas lektury się rozklei, dam znać. Nie wiedziałem też, że to takie grube. Kadry w środku to totalny oldschool i dokładnie to, czego oczekiwałem. Kreska z obecnych Marveli/nowych DC itp. po prostu nie przystaje - oczywiście jak dla mnie.
I aż żal, że za lekturę się wezmę dopiero po weekendzie.
Jeszcze słowo o paczce z Gildli - wzorowo zapakowane i zabezpieczone. Takie interesy to ja lubię robić.