Niestety przy Hawkerze musze powybrzydzać (zdaję sobie sprawę, że wydało go małe wydawnictwo i jest to duża inwestycja dla niego) ale komiks sygnowany jako wydanie kolekcjonerskie powinien być ciut lepiej dopracowany
Konstruktywna informacja zwrotna zawsze jest mile widziana.
1. Okładka matowa rysująca się jak w MK z Egmontu
W Hawkerze pierwszy raz został zastosowany inny rodzaj folii matowej. Zgodnie z informacjami z drukarni jest on znacznie bardziej odporny na zarysowania. Testy na przykładowym egzemplarzu to potwierdziły - przejechanie paznokciem nie zostawia wyraźnej rysy na zawsze (jak we wczesniejszych albumach), tylko lekki, mało wyraźny ślad.
Zawsze mi się wydawało, ze folia matowa jest szlachetniejsza, niż błyszcząca. Ale jeśli czytelnicy uważają przeciwnie - mogę stosować błyszczącą.
4. Rozczarowały mnie plansze w komiksie są strasznie małe a to się rzuca w oczy (ideałem dla mnie jest Cromwell gdzie rysunki wychodzą wręcz ze strony), zmniejsza się czytelność czcionki a i wiele wspaniałych plansz traci blasku.
ad.4 No ale to chyba nie jest uwaga skierowana do polskiego wydawcy, ktory wstawial polskie teksty do materialu cyfrowego kupionego od wydawcy francuskiego?
Jest, bo materiały (plansze) są wprawdzie gotowe, ale przy przygotowaniu polskiej edycji montaż plansz i dialogów na stronie jest robiony od nowa, czyli wydawca decyduje np. o szerokości marginesów.
W Hawkerze plansza ma nieco inne proporcje niż kartka, boczne marginesy są węższe, górny i dolny - szersze, tak więc trzeba się dopasować do tych bocznych. Mają one ok. 1,3 cm i wydaje mi się, że mniejsze byłyby za małe.
ale za to o takich dodatkach to w Egmoncie możesz tylko pomarzyć!
Dodam tylko, że dodatki przygotowali Belgowie, wiec to im należą się pochwały. Ongrys (z wielką radością) skorzystał z gotowca. No, może troszkę je poprawił - w polskim wydaniu jest parę, dosłownie kilka materiałów, których nie ma w wydaniu francuskim.
Przygotowanie takich dodatków od zera byłoby bardzo trudne, przede wszystkim ze względów licencyjnych (była taka rozmowa przy przygotowaniu "Spadającej gwiazdy"). Materiały kupowane na licencji wydawcy są relatywnie "tanie". Tantiemy zależą nie od ilości materiałów, tylko od ceny albumu, czyli jeśli dołożę 8 stron dodatków, a cenę albumu pozostawię taką samą, to tantiemy są takie same. Płacę więcej za materiały - kilka euro za stronę.
Gdyby wersja belgijska, zakupiona od licencjodawcy nie miała tych wszystkich dodatków, o prawo do publikacji wszystkich tych szkiców, grafik, ilustracji itp. musiałbym zwrócić się do samego autora. Ten być może by się zgodził, ale za każdą grafikę policzyłby pewnie przynajmniej kilkadziesiąt euro - za samo prawo do jej wykorzystania! Takie dodatkowe strony nigdy by się nie zwróciły, więc z dodatków trzeba by było zrezygnować. Tak właśnie było przy "Marilyn", ubiegałem się o zgodę na wykorzystanie dodatkowych ilustracji z Marilyn Monroe, zamieszczonych m.in. na stronie autora. Po dłuższych negocjacjach p. Kasprzak zgodził się na bezpłatne wykorzystanie ilustracji wyłacznie w postaci miniaturek w wywiadzie.