To nie była gra słowna. Użyłeś słowa w jednym z dwóch potocznych znaczeń. Ja wykorzystałem tę dwuznaczność w sposób jawny i żartobliwy. A wykorzystałem ją dlatego, że Twoje sarkanie na Deadpoola pozbawione jest jakichkolwiek argumentów. Cytuję: "Żenujący scenariusz, po prostu durny w całej rozciągłości. Humor kompletnie do mnie nie przemówił, a album ratuje wyłącznie strona graficzna". Na coś takiego mogę odpowiedzieć tak: "Świetny scenariusz, po prostu błyskotliwy w całej rozciągłości i choć nie wszystkie dowcipy mnie bawią równomiernie, to przy takiej oprawie graficznej tylko ktoś naprawdę zblazowany mógłby się czepiać".
Deadpool ani mnie szczególnie ziębi, ani grzeje. Potrafię w nim docenić mnóstwo rzeczy, wiele mnie razi czy irytuje. Ale umiejętność zauważenia tych pierwszych (o nich pisałem wyżej z polecenia Howarda jego team-upu) sprawia, że gdy szereg osób mówi "ble", nie pokazując, co de facto usprawiedliwia sarkanie na kawał intensywnej komiksowej roboty (którą, jak zaznaczyłem, oceniam w szerszym spektrum sześciu wydań zbiorczych), jest nie tyle wyrazem krytycznej opinii, co raczej próbą manifestowania swych "wysublimowanych" gustów.
Nie wiem, jak definiujesz kicz. Zakładam, że (jak wiele rzeczy, o których piszesz) potocznie. Ja sam lubię ujęcie Hermanna Brocha sprzed przeszło pięćdziesięciu lat: "Kicz to nie jest "zła sztuka", lecz "samoistny, zamknięty system tkwiący jak obce ciało w ogólnym systemie sztuki"; kicz dla Brocha jest kłamstwem ofiarowanym złaknionemu oszukaństw człowiekowi, kicz deprawuje, jest subwersywny względem konstruktywnej praktyki estetycznej, dobrej solidnej roboty.
Nie mam w sobie dość buty, by wpisać serię Posehna w tak pojęty system. Wręcz przeciwnie - rozumiejąc ze sam Broch na komiksy nawet by nie spojrzał, nie mówiąc o myśleniu o nich jako o sztuce - jestem gotów jego koncepcji tu użyć, by pokazać jak jest nieuzasadniona próba nazywania tej serii kiczowatą (o ile nie chcemy przy okazji razem z nią odesłać do tego wora wszystkich trykociarskich rozgrywek). Bo ten Deadpool mówi o wielu istotnych sprawach całkiem ciekawe rzeczy. I formatowanie, któremu to wszystko podlega, bo w tym odłamie komiksu rozrywkowego tak już jest, nie psuje tego na tyle, by używać słów takich jak "mierny". A przynajmniej nie bez ich solidnego uzasadnienia.