Zgadzam się z Dembolem: jeśli film będzie dobry, rozwieje to wszelkie wątpliwości. Moje obiekcje wobec odtwórcy roli Johnny'ego wynikały ze po części ze względów, które poprzednio naświetliłem: zależy mi na tym, aby dyskryminacja rasowa nie miała miejsca w filmach, a moim zdaniem ten zabieg nie jest najlepszym krokiem w tym celu; a po części z mojej lekkiej obsesji na punkcie wierności adaptacji wobec materiału źródłowego (do dziś nie mogę przeboleć, że w "Avengers" Kapitan Ameryka nie ma skrzydełek przy hełmie
).
Jeśli już mielibyśmy zmieniać kolor skóry ustabilizowanych postaci (co wciąż budzi pewne moje wątpliwości), to wydaje mi się, że lepiej, aby ciemnoskóry aktor wcieliłby się w rolę Mr. Fantastica - naukowca i geniusza, niż w Johnny'ego - bawidamka i imprezowicza. Ewentualnie zarówno Sue, jak i Johnny mogliby być ciemnoskórzy - to byłoby moim zdaniem naturalniejszym wyjściem. Ekranizacje komiksów i tak wymagają od czytelnika dużo dobrej woli w celu pojęcia wszystkich zależności uniwersum: taka komplikacja jest moim zdaniem zbędna.
Aha, i tak na marginesie: do roli dr. Franklina Storma wybrano
Rega E. Cathey. Wychodzi więc na to, że to Sue jest "przyszywana".