W 2001 roku odkryto, że światło może poruszać się szybciej od prędkości fundamentalnej, czyli od światła. Odkrycie to więc powoduje, że podróżowanie w czasie wg teorii Einsteina, jest możliwe.
Chyba niezbyt rozumiem? Chodzi o to, ze swiatlo moze miec wieksza predkosc niz c=ok300tys km/s?
Hm... A kiedy tak jest?
Moze to glupie pytanie, ale po prostu nie wiem...
A co do podrozy w czasie...
Wszedzie krytykowana jest linearna natura czasu. Ale czy hipoteza drzewkowa nie powiela tego samego bledu? Mamy drzewo, z ktorego wyrastaja coraz to nowe galezie, dziela sie, a w koncu doprowadza to do chaosu. To jest teoria na sile.
Juz lepsze jest przekonanie, ze czas jest liniowy, z wnioskiem, ze podroze w czasie sa niemozliwe.
Niemozliwe? A dlaczego? Moze myslimy, ze jestesmy za madrzy? I podroze w czasie to jedna z dziwnych bajek?
To temat - rzeka.
Mam swoja dziwna teorie... To bardziej teoria teologiczna niz fizyczna, ale to przeciez wlasciwie sie pokrywa... Powstanie wszechswiata, sens... Ale to material na osobny topic, czy nawet dzial...
Jednym z zalozen, wcale nie wyssanych z palca(to zalozenie powstalo pozniej niz poczatki teorii, mozna powiedziec, ze jest posrednim wnioskiem) to to, ze ... czas nie istnieje...
Ze to iluzja...
Ze przeszlosc, terazniejszosc, przyszlosc istnieja tylko w naszej swiadomosci (ktos juz to mowil). A poza nią wszystko sie zlewa... Przy takich zalozeniach znika problem poczatku i konca wszechswiata... W ogole znika mnostwo problemow...
Znowu pisze nieskladnie... Ale taka juz mam glowe
Mysle o kilku rzeczach na raz
Kto doszedl do podobnego wniosku, wie jednak co mam na mysli...