No właśnie, jak interpretować zawinięte wymiary przestrzenne, a tym bardziej czasowe? Nie bardzo moge sobie wyobraźić jak miałyby posłużyć do podróży w czasie. Czuję, że tkwi tu duży potencjał, ale nie lubię polegać na własnych przeczuciach.
Tylko rasowy i naprawdę niezły fizyk, obeznany dobrze z teorią strun mógłby Ci podać wiarygodne, spójne hipotezy. Jako że takowym nie jestem (a może ktoś na forum dla odmiany jest?), mogę tylko snuć wielce nieprecyzyjne i raczej wątpliwej jakości przypuszczenia, bazujące na mojej skromnej wiedzy w tym temacie. No ale lepszy rydz, niż kilo nic, n'est pas?
Nie wiem, co dokładnie rozumiesz poprzez słowo "interpretować", więc nie mogę podsunąć Ci żadnej odpowiedzi. Co się zaś tyczy zastosowania owych ukrytych wymiarów czasowych do podróży w nim samym, to rozumiem to mniej więcej tak:
My sami postrzegamy cztery, rozciągłe wymiary z owych jedenastu - trzy przestrzeni i jeden czasu. Reszta, jak postuluje teoria strun, jest zwinięta do niewiarygodnie małych wielkości, przez co nie jesteśmy w stanie ich zauważyć. Co ważniejsze w tym przypadku, nie wiemy dokładnie, jaki kształt geometryczny owe zwinięte wymiary mają. Prawdopodobnie jest to jedna z przestrzeni Calabiego-Yau (sic! Ci matematycy naprawdę nie mają co robić. Ależ to strasznie pokręcona figurynka
), ale ja sobie pozwolę wziąć jakiś prostszy przykład, bo, przyznaję się bez bicia, za cholerę nie potrafię zrozumieć tego dziwadła. Poza tym, o ile się orientuję, kształt ten tradycyjnie zakłada, że każdy z 6 (czy w wersji bardziej precyzyjnej - 7) wymiarów ma charakter przestrzenny, a my tutaj chcemy część z nich przemianować na czasowe. Również liczba 11 to krzynkę za dużo, obetnę więc ich liczbę do pięciu; tyle całkowicie wystarczy do wyjaśnienia moich "kosmicznych" teorii
No więc, po wielu bólach, mamy nasze znajome 3 wymiary przestrzenne i 1 czasowy, plus dodatkowy 1 czasowy, w sumie 5.
I teraz najprostsza wersja z możliwych - ów dodatkowy, zwinięty wymiar czasowy ma kształt okręgu. Wniosek jest taki, że jeśli będziemy się po nim poruszać, w pewnym momencie znajdziemy się w miejscu, z którego zaczynaliśmy, czyli de facto wrócimy do przeszłości.
Druga wersja - wymiar ma kształt sfery. W tym momencie dostajemy praktycznie "dwuwymiarowy" czas (poruszamy się po powierzchni sfery).
Jak to działa? Pojęcia nie mam, dla mnie to totalna abstrakcja, ale z tego co wyczytałem, to możliwy przypadek.
I tak dalej, z różnymi bryłami.
Teraz kolejne pytanie - jak taki dodatkowy wymiar będzie "reagował" z naszym tradycyjnym czasem? Będziemy mieli "trójwymiarowy" (albo i więcej) wymiar czasu?
Jak to się ma do podróży? Jeśli coś z tego jest możliwe, to poruszanie się w czasie było by nieco podobne (ciągle strzelam) do poruszania się w trójwymiarowa przestrzeni. Istniałoby nie tylko "przed siebie", ale i "na boki", czy "do tyłu". Tyle, że dalej na niewiarygodnie małych wielkościach, ze względu na zwinięcie dodatkowych wymiarów.
Wyszedł z tego straszny bełkot, ale spróbujcie sami wytłumaczyć coś w oparciu o teorię, która zmusza intuicję i "tradycyjne" myślenie do przejścia na wcześniejszą emeryturę
Pozdrawiam, Ivo