Autor Wątek: Błędne pojęcie bo czytałem pocięte...  (Przeczytany 3924 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

fragsel

  • Gość
Błędne pojęcie bo czytałem pocięte...
« dnia: Sierpień 19, 2014, 09:13:44 am »
Już tu kiedyś się rozwlekałem o tym jak cięcia w historiach TM Semic dawały nam, czytelnikom, błędne pojęcie o faktach i wydarzeniach. Najjaskrawszym przykładem dla mnie było zawsze X-men 4/93 gdzie zostawiono nas z przekonaniem, że X-men walczyli z Doom'em, gdy tak naprawdę kolejny panel z (niestety) usuniętej strony zupełnie zmienia (i o 1000% poprawia) wydźwięk wydarzeń z komiksu.
Duży ból dorastania wiązał się też z niewiedzą kim jest tajemnicza ruda kobieta z ostatnim kadrów X-men 6/93 (a brak Internetu uniemożliwiał to co teraz zajęłoby 30 sekund czyli sprawdzenie)


Ostatnio bardzo wstrząsnęła mną lektura X-men Annual #10 (polski X-men 1/94). Chociaż problem tu nie wynikał raczej z pociecia (bo żadnych storn nie brakuje) to pytanie: kto jeszcze myślał przez lata, że Spiral zamieniła Bratpack w żaby? Bo to wcale nie tak. Te żaby tam zawsze były, przyszły na przedstawienie, to drugoplanowe postacie z komiksów o Thorze. SZOK!!!


Fajne takie czytanie i odkrywanie, ale jakiś taki żal pozostał....


czy wy też macie takie komiksy, których uzupełniony odbiór po latach zszokował was jak bardzo byliście w błędzie?
« Ostatnia zmiana: Sierpień 19, 2014, 09:17:13 am wysłana przez fragsel »

ramirez82

  • Gość
Odp: Błędne pojęcie bo czytałem pocięte...
« Odpowiedź #1 dnia: Sierpień 19, 2014, 09:39:53 am »
Nigdy nie przeczytałem pełnej wersji, ale kiedy dowiedziałem się jak okroili u nas "Zemstę Złowieszczej Szóstki" ( Spider-man 8,9/93) byłem w niemałym szoku. Do dziś jestem. A tak w latach 90-ych podobała mi się ta historia...

Wg. Kolorowych Zeszytów w naszym wydaniu zabrakło 26 stron.

http://kolorowezeszyty.blogspot.com/2009/08/236-larsenowe-poniedziaki-zowieszcza.html

Offline Szczoch

  • Pisarz bracki
  • ****
  • Wiadomości: 769
  • Total likes: 0
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ani czarny, ani kwadrat, ani na białym tle.
Odp: Błędne pojęcie bo czytałem pocięte...
« Odpowiedź #2 dnia: Sierpień 19, 2014, 09:40:51 am »
Nie mam niestety tego komiksu przy sobie, ale dla mnie szczególnym przykładem takich cięć była "Zemsta złowieszczej szóstki" Erica Larsena, upychająca w TM-Semicowych numerach TAS-m 8-9/93 (oryginalne zeszyty "Spider-man" 18-23).
W wersji TM-Semic postacie pojawiały się i znikały, bez wyjaśnienia zmieniał się też ich wygląd. Mam dziwne podejrzenie, że wersja oryginalna nie miała dużo więcej sensu. Ale u nas stała się takim zwariowanym kolażem kolorowych kostiumów, bijatyk, groźnych póz i zaczepnych tekstów. I w sumie w takiej konwencji komiks ten całkiem mi się podobał. A do oryginału jakoś nigdy mnie nie ciągnęło...

EDIT: No i się powtórzyłem z ramirezem82. Przepraszam!
Teraz przypominam sobie, że w którychś zeszytach TM-Semic wykryłem modyfikacje polegające też na "nożyczkowych" zmianach na stronach (wycięciu, czy przemieszczeniu kadrów). Teraz niestety nie mam jak tego zweryfikować.
« Ostatnia zmiana: Sierpień 19, 2014, 09:45:48 am wysłana przez Szczoch »
A poza tym uważam, że "Iznogud" oraz "Saga o Potworze z Bagien" powinny zostać w całości wydane po polsku.

ramirez82

  • Gość
Odp: Błędne pojęcie bo czytałem pocięte...
« Odpowiedź #3 dnia: Sierpień 19, 2014, 09:42:36 am »
dla mnie szczególnym przykładem takich cięć była "Zemsta złowieszczej szóstki" Erica Larsena, upychająca w TM-Semicowych numerach TAS-m 8-9/93 (oryginalne zeszyty "Spider-man" 18-23).

Cóż za przypadek!

Offline Garf

Odp: Błędne pojęcie bo czytałem pocięte...
« Odpowiedź #4 dnia: Sierpień 19, 2014, 10:07:49 am »
W biało-czarnych tomikach z Garfieldem parę razy zamieniono kolejność kadrów w poszczególnych paskach, przez co puenta była przed wprowadzeniem. Przez dobrych parę lat zastanawiałem się, czy to jest jakiś humor absurdalny, czy ja czegoś nie rozumiem... aż wreszcie zobaczyłem oryginalne paski.

Dość często też marny przekład całkowicie psuł żarty i wymowę, ale to już temat na inną rozmowę.
http://garfield.com/ -  codziennie świeży Garfield!

Przypuszczalny skład kolekcji "Star Wars" od De Agostini i opisy tomów:
Część pierwsza (tomy 1-31): http://www.forum.gildia.pl/index.php/topic,9912.msg1417973.html#msg1417973
Część druga (tomy 32-46): http://www.forum.gildia.pl/index.php/topic,9912.msg1418058.html#msg1418058
Część trzecia (tomy 47-70): http://www.forum.gildia.pl/index.php/topic,9912.msg1418124.html#msg1418124

A Kamala Khan to Ms Marvel, a nie Miss Marvel, do jasnej ciasnej!

Offline graves

Odp: Błędne pojęcie bo czytałem pocięte...
« Odpowiedź #5 dnia: Sierpień 19, 2014, 10:31:08 pm »
Dla mnie najbardziej pocięte rzeczy, to były zagraniczne przedruki ze Świata Młodych. Dużo już o tym napisałem w KZ swego czasu, ale wykastrowanie Yansa (a w zasadzie "Jana") lub Valeriana do dzisiaj wzbudza we mnie dreszcz...


W sumie to ten temat pasuje bardziej do "ogólnego", bo nie dotyczy tylko i wyłącznie "amerykanizmów"  :wink:
"It is an old maximum of mine that when you have excluded the imposible, whatever remains, however improbable, must be the truth."

Offline cro_no

Odp: Błędne pojęcie bo czytałem pocięte...
« Odpowiedź #6 dnia: Wrzesień 25, 2014, 07:21:17 pm »
Podczas oglądania czwartej części Transformers przypomniałem sobie jak to przez lata żyłem w błędnym przekonaniu o zakończeniu tej historii publikowanej przez Marvela, a u nas przez Tm-Semic. Mniejsza że do zakończenia serii zabrakło ledwie kilka numerów. Po prostu zakończenie jej w miejscu w którym zrobił to Tm-Semic zmienia (przynajmniej u mnie) w 100 % odbiór całości. Niekoniecznie na niekorzyść, ale jednak całkowicie inaczej.
Czytam teraz zbiorczo wydane zeszyty Marvela przez IDW i ciekaw jestem ile rzeczy jeszcze błędnie odbierałem... :)

fragsel

  • Gość
Odp: Błędne pojęcie bo czytałem pocięte...
« Odpowiedź #7 dnia: Grudzień 26, 2014, 07:38:47 pm »
jak się kurna wkurzyłem właśnie...

czytam sobie Fall of Mutants... Najpierw X-men (sentyment, nie sentyment, ale normalnie wracają wspomnienia, totalny odlot, jednym tchem...)
potem ta gówniana część o Ani-Matorze (jak można kurna taką zajefajną pierwszoplanową postać zabić w tak dennej historii - nigdy tego nie ogarniałem, nie ogarniam i nie mam zamiaru ogarnąć. głupi Marvel...)
jeszcze fragment dotyczący X-Factor, tie-In Daredevila i Power Pack... i to coś... no masakra jakaś...

Captain America 339. tie-in... niby do X-Factor... ale tak sobie czytam i nagle Captain America (ale nie Steve, tylko inny, nie ważne teraz) spotyka Pyri, Avalanche'a i Bloba. Prosto z Dallas. I się rychają... Bo X-men nie żyją...

I mnie krew zalewa...
To dopiero walczyli ramię w ramię... dopiero co się jakby zaprzyjaźnili... se dzióbkowali przed kamerami... Krzyczeli za Forgem, że morderca... Patos, przełamywanie schematów, że nawet wrogowie się szanują, doceniają i umieją się zjednoczyć... A tu jakieś 5 minut później taki myk...
No masakra. To po prostu tak bardzo nie pasuje... kilka miesięcy później... kilka numerów choć później.... Ale nie w trakcie tego samego eventu...
czy ktokolwiek z odpowiedzialnych za tę słabiznę choć czytał UXM 227? albo notatki Claremonta chociaż???

no mi krwi napsuli w te święta... tak się niszczy dziecięce wspomnienia...

Offline Anionorodnik

  • Stolnik bracki
  • *****
  • Wiadomości: 1 255
  • Total likes: 1
  • Płeć: Mężczyzna
  • Sebastian Smolarek
Odp: Błędne pojęcie bo czytałem pocięte...
« Odpowiedź #8 dnia: Grudzień 27, 2014, 04:02:27 pm »
czy ktokolwiek z odpowiedzialnych za tę słabiznę choć czytał UXM 227? albo notatki Claremonta chociaż???
Uncanny X-Men, New Mutants, X-Factor i Daredevila pisał Claremont i jego dwie psiapsiuły (po dziś dzień) czyli Simonson i Nocenti, które i wcześniej i wtedy redagowały jego UXM i NM więc dzięki tej bliskiej znajomości te tytuły były bardziej zgrane fabularnie. Captaina America pisał Gruenwald, który nie należał do tego kółka wzajemnej adoracji i pewnie nie orientował się aż tak bardzo w tym crossie.


gówniana część o Ani-Matorze (jak można kurna taką zajefajną pierwszoplanową postać zabić w tak dennej historii - nigdy tego nie ogarniałem, nie ogarniam i nie mam zamiaru ogarnąć. głupi Marvel...)
Nie martw się
Spoiler: pokaż
Doug miał czaderski powrót w 2009 roku w crossoverze "X-Necrosha"
. Kiedyś pewnie do tego doczytasz.  :wink: 
Spoiler: pokaż
Cypher
poszedł do piachu, bo ktoś musiał zginąć, a Marvel dostawał sporo listów od czytelników domagających się jego pozbycia. W długaśnym i super-sympatycznym wywiadzie (polecam!) dla podcastu Uncanny X-Cast Louise Simonson opowiedziała, że po FOTM ktoś napisał w liście, że nie znosił
Spoiler: pokaż
Douga
i chciał jego śmierci, a gdy
Spoiler: pokaż
Doug
już zginął, zrozumiał, że był on jego ulubioną postacią.  :lol:
« Ostatnia zmiana: Grudzień 27, 2014, 04:39:56 pm wysłana przez Anionorodnik »

Offline Szczoch

  • Pisarz bracki
  • ****
  • Wiadomości: 769
  • Total likes: 0
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ani czarny, ani kwadrat, ani na białym tle.
Odp: Błędne pojęcie bo czytałem pocięte...
« Odpowiedź #9 dnia: Luty 21, 2015, 04:52:56 pm »
Niedawno zapoznałem się z większą częścią oryginalnego runu J.M. DeMatteisa i Sala Buscemy w "The Spectacular Spider-man", w tym z historią "The Osborn Legacy" (nr 189 - powiększony) i jej epilogiem "The Horns of a Dilemma" (nr 190) - umieszczonymi w polskim zeszycie 10/93 i znanymi powszechnie jako "Dziedzictwo Osbornów". W związku z tym mam kilka przemyśleń.
Pamiętam, że "Dziedzictwo Osbornów" wydało mi się pocięte, zwłaszcza w epizodzie z Rhino. Po przeczytaniu oryginałów widzę jednak, że choć nożyczki ewidentnie szły w ruch, to jednak z wyczuciem. Sensy zostały zachowane - tak przynajmniej jak pamiętam TM-Semicowy zeszyt (którego niestety już nie mam, więc nie porównam strona po stronie).
Co innego rzuciło mi się jednak w oczy: Rustecki i Wróblewski starali się "przemycić" jak najwięcej historii z tego runu, mimo oporu części czytelników. Powodowało to wybieranie tylko niektórych historii i rozdzielanie ich innymi seriami (najczęściej "The Amazing Spider-man", co było dobre, gorzej jak sięgali po "Spider-man" lub "Web of..."). Niemniej wytworzyły się z tego powodu dziwne przestoje, przeskoki, przerwy i przestawienia. I tak:
1. "Formalności pogrzebowe" (historia z Vulturem; "SS-m" 185-188) poprzedzające "Dziedzictwo Osbornów" i utrzymane w tym samym nastroju, zostały rozdzielone 2 zeszytami pociętej i głupiutkiej "Zemsty Sinister Six".
2. W oryginale po "Dziedzictwie Osbornów" następowało zaraz "Oko Pumy", tymczasem u nas rozdzielało je 8 podwójnych zeszytów - w tym "Ostatnie łowy Kravena" rozgrywające się wcześniej i stanowiące właściwie punkt wyjścia do całego runu DeMatteisa w "SS-m".
3. W "Oku Pumy" mówi się o przejściach Spider-mana z Goblinem, Vulturem, Rhino i Richardem Fiskiem. Miałem więc wrażenie, że zabrakło u nas jakichś zeszytów z Fiskiem. Tymczasem akurat ta historia rozgrywała się w "Web of Spider-man" 83-89 i była tu tylko "po koleżeńsku" wymieniana...

Reasumując: TM-Semicowy "The Amazing Spider-man", może poza runem McFarlene'a z "TAS-m", był bardzo oryginalnym patchworkiem. Dobrze dawał posmakować różnych pajęczych serii i w ogóle rozmiłował mnie w Marvelu. Jednak przytoczone wyżej przykłady "montażu" sprawiały, że wytwarzałem sobie o tych historiach dość dziwne pojęcie. Jako dzieciak czytałem to wszystko linearnie i coś tam ze stopek redakcyjnych docierało do mnie, że to są różne serie i nie zawsze kolejne numery, ale wyobraźnia zlepiała to w całość. I tak po ponurej historii z Vulturem i cicią May następowała mega-nawalanka z Sinister Six, a depresja łapała Petera dopiero w kolejnym zeszycie, gdy problemy z
Spoiler: pokaż
Harrym
dały o sobie znać, wychodził z niej zaś w
Spoiler: pokaż
"Oku Pumy"
- niemal rok później...
A poza tym uważam, że "Iznogud" oraz "Saga o Potworze z Bagien" powinny zostać w całości wydane po polsku.

 

anything