Ja też mam pewne wątpliwości co do treści tych artykułów. Weźmy np. ten akapit z pierwszego wpisu:
Jeśli korzystamy z cudzych utworów w ramie cytatu dozwolonego, to od kiedy musimy pytać właściciela praw majątkowych i zawierać z nim umowę? Na przykład tłumacz komiksów Disneya, pan Jacek Drewnowski, często wrzuca w przekład aluzje do polskich piosenek czy komedii (nierzadko w formie krótkiego dosłownego cytatu) - jakoś nie chce mi się wierzyć, żeby za każdym razem musiał podpisywać umowy z tekściarzami, scenarzystami itp. Trochę kłóci się to z tą opinią o prawie cytatu, którą dostaliśmy w wątku o Żbiku.
Graf, słusznie napisałeś "aluzje" lub krótkie cytaty, które mogą nie być pod ochroną prawa autorskiego, bo nie spełniają minimum do bycia traktowanym jak utwór, jedno zdanie, czasami jego równoważnik. Prawo autorskie nie może stać z batem nad kulturą, to byłoby bez sensu. Ale co innego, jeśli ktoś chce np. zrobić karty do gry z cytatami z Seksmisji. Krótkie zdania, każde na innej karcie, niby nic, ale nie da się ukryć, że biznes plan jest w dużej mierze oparty o cudzą twórczość, renomę, wysiłek żeby utwór wypromować. Poza tym, oprócz prawa autorskiego jest jeszcze kodeks cywilny, który daje bardzo ogólną ochronę twórczości. Jest wyrok, w którym sąd uznał, że zdanie "ciemność widzę, ciemność" (użyte w reklamie rmf fm bez zgody reżysera) nie może być utworem w rozumieniu prawa autorskiego, ale może być chronione na podstawie kodeksu cywilnego właśnie.
Ważne, że to działa w obie strony. Elementów Twoich prac też nie można sobie tak po prostu cytować. Chodzi nie tylko o tekst, ale tez elementy graficzne.
Jeśli chodzi o zastrzeżone znaki towarowe, to każdej marce zależy na renomie. Umieszczanie znaku towarowego w komiksach buduje wokół niego legendę, dlatego nikt się o to nie burzy. Tym bardziej, jeśli komiks chce skorzystać z tego co już zrobiła marka.
np. Marlboro wykreowało skojarzenie swoich papierosów z kowbojem, mocnym, silnym facetem. Prawdziwy mężczyzna pali tylko Marlboro, wiadomo. Jeśli w komiksie, chcemy podkreślić siłę głównego bohatera, to dajemy mu paczkę czerwonych Marlbolasów, co znowu utwierdza odbiorcę w przekonaniu, że Marlboro są cool i tak się kręci maszyna. Dlaczego ktoś miałby się temu sprzeciwiać?
Wszystko jest dobrze, dopóki nikomu nie nadeptujemy na odcisk. Zobaczcie jak się potoczyła sprawa "Ludowych Oskarów". Niby wielkie Hollywood, co im do naszej kultury ludowej, a jednak zapadł wyrok
http://sztukaprawa.com/polski-folklor-na-celowniku-hollywood/