A właśnie ja to odbieram jako dużą zaletę i swoisty powiew świeżości wśród komiksów, które z zasady koncentrują się na jednym tylko bohaterze (ew. jakiejś super-grupie). Tutaj mamy wiele wątków, wielu bohaterów, czasem dość luźno ze sobą powiązanych albo w ogóle. Nieodparcie kojarzy mi się to z moimi ulubionymi książkami - "Grą o tron", "Diuną", czy "Malazańską księgą poległych". Podobnie jak w przypadku tych książek ilość wątków może na początku zniechęcać i sprawiać wrażenie, że łatwo się będzie w tym pogubić, ale w miarę czytania okazuje się, że jednak wszystko się da ogarnąć i człowiek tych wątków gubi. To świadczy o kunszcie opowiadających te historie.