Paradoksalnie mi w najnowszym tomie najmniej przeszkadza Romita, zaś najwięcej fabuła. Tak jak po Planecie Hulka doskonale rozumiałem dlaczego run Paka jest dość wysoko ceniony, tak tutaj czuję zawód. Członkowie Przymierza z ciekawych postaci z własnym zdaniem, historią i osobowością zamienili się w jakieś manekiny stojące gdzieś tam za hulkiem w tej czy innej scenie. Wątki reakcji ziemskich bohaterów na powrót Hulka były pewnie rozwijane w tie-inach, ale tutaj można było to jakoś, jakkolwiek zasygnalizować. A tymczasem wszystko sprowadza się do "Hulk wrócił - lejemy!". Scenarzyście i rysownikowi (chwale Romitę, jejku) udało się oddać potęge i determinację Hulka w sposób wzorowy, ale imo zabrakło trochę rozwoju fabuły czy rozbudowania postaci. Takie 5.5/10