Autor Wątek: Wonder Woman  (Przeczytany 68839 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Antari

Odp: Wonder Woman
« Odpowiedź #105 dnia: Wrzesień 11, 2016, 11:11:50 pm »
Właśnie skończyłem lekturę WW tom 3 i 4. Podtrzymuję słowa przedmówców. Z każdym kolejnym tomem poziom historii skacze o jedno oczko w górę, coś niesamowitego. W przypadku pozycji SH to raczej niecodzienny widok. Począwszy od
Spoiler: pokaż
bardzo klimatycznego pierwszego spotkania Aresa z Dianą w tomie 3 po jego śmierć Aresa i przejęcie funkcji boga wojny przez Dianę w tomie 4
, seria nie przestaje zachwycać. W ogóle postać
Spoiler: pokaż
Aresa
jest dla mnie jedną z najciekawszych w tej historii. Zdarzyło się też parę momentów, których nie spodziewałbym się po tej produkcji jak choćby
Spoiler: pokaż
zaskakująca i brutalna śmierć Lennox'a czy obdarcie ze skóry małej dziewczynki pół-bogini przez Herę
. Przede mną tom 5, wedle niektórych głosów z tego tematu najlepszy z aktualnie wydanych. Nie mogę się doczekać lektury.

Strasznie przypadła mi do gustu decyzja o ujednoliceniu oprawy graficznej począwszy od tomu 3. Styl Akins'a był zbyt awangardowy jak dla mnie, dlatego cieszę się, że Chiang przejął malowanie większości zeszytów. Zwłaszcza projekty okładek wypadają wprost kapitalnie.

Premiera ostatniego tomu jak rozumiem w listopadzie?

Offline pucek_miszcz

Odp: Wonder Woman
« Odpowiedź #106 dnia: Wrzesień 12, 2016, 06:18:39 am »
Według zapowiedzi Egmontu - tak. Ja też nie mogę doczekać się zakończenia, choć niestety dzięki jakiemuś komentarzowi na facebooku, znam jego część  :evil:
Ile by nie kupił komiksów, i tak znajdzie się jakiś do nadrobienia...

Offline R~Q

Odp: Wonder Woman
« Odpowiedź #107 dnia: Wrzesień 21, 2016, 01:29:28 pm »
Przeczytałem pierwszy tom i muszę przyznać, że nie podoba mi się za bardzo. Prymitywne przewidywalna fabuła (zazdrosna, okrutna Hera), dziwne zachowania postaci (Amazonki mordujące się nawzajem a potem przyjmujące boginię Eris i trzymające ją u siebie jakby nigdy nic), np. WW po tym, jak uświadczyła śmierci wszystkich Amazonek w tym swojej matki błyskawicznie przechodzi nad tym do porządku dziennego i wozi się po jakichś koncertach metalowych m. in. z ewidentnym wrogiem, czyli Eris.

Za to podobały mi się projekty niektórych postaci, np. Posejdona (wymiata) i Hadesa.

Niech ktoś czy warto kupować kolejne części (i tak kupiłem TPB po angielsku za 30 zł) i czy nabiera to sensu. Jak na razie to nawet zwykłe opowiastki z Supermanem czy Batmanem bardziej trzymają się kupy.

Offline laf

Odp: Wonder Woman
« Odpowiedź #108 dnia: Wrzesień 21, 2016, 01:42:51 pm »
Przeczytałem pierwszy tom i muszę przyznać, że nie podoba mi się za bardzo. Prymitywne przewidywalna fabuła (zazdrosna, okrutna Hera), dziwne zachowania postaci (Amazonki mordujące się nawzajem a potem przyjmujące boginię Eris i trzymające ją u siebie jakby nigdy nic), np. WW po tym, jak uświadczyła śmierci wszystkich Amazonek w tym swojej matki błyskawicznie przechodzi nad tym do porządku dziennego i wozi się po jakichś koncertach metalowych m. in. z ewidentnym wrogiem, czyli Eris.

Za to podobały mi się projekty niektórych postaci, np. Posejdona (wymiata) i Hadesa.

Niech ktoś czy warto kupować kolejne części (i tak kupiłem TPB po angielsku za 30 zł) i czy nabiera to sensu. Jak na razie to nawet zwykłe opowiastki z Supermanem czy Batmanem bardziej trzymają się kupy.

Kiedyś ktoś napisał swoją opnię na ten temat, pod którą podpisuję się nóżkami i rączkami
skoro nie bardzo Ci leży ta seria już od początku to chyba nie ma sensu w to brnąć. Może z wersją Rucki będzie lepiej. Oczywiście o ile Egmont ją wyda.

Trzeba przyznać, że klimat tej opowieści nie zmienia się wraz z dalszymi zeszytami, chociaż mnie właśnie ten klimat porwał zupełnie.

Co do dziur fabularnych, na które zwróciłeś uwagę to muszę się przyznać, że jakoś ich nie wychwyciłem, ale pierwszy tom czytałem dość dawno więc też nie pamiętam, jak to dokładnie było.Bądź co bądź na pewno odświeżę sobie tą serię po zakupie 6 części i wtedy przyjrzę się kwestiom, które zasygnalizowałeś.

Offline Antari

Odp: Wonder Woman
« Odpowiedź #109 dnia: Wrzesień 21, 2016, 05:48:07 pm »
Każdy kolejny tom jest coraz lepszy, więc idąc logiczym tokiem myślenia tom pierwszy jest najsłabszy. Choć fakt, jak nie czujesz przyjemności z czytania tej historii, to nie ma sensu się zmuszać.

Offline winckler

  • Kawaler Bractwa Św. Jerzego
  • ****
  • Wiadomości: 460
  • Total likes: 0
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Wonder Woman
« Odpowiedź #110 dnia: Listopad 05, 2016, 11:13:44 am »
WKKDC: Wonder Woman - Krąg
Rozumiem dlaczego ten tytuł znalazł się u początków WKKDC: obraca się wokół genezy WW, przedstawia też różne aspekty jej świata. Miał także ambitniejszy potencjał: wmieszanie wątków dotyczących inicjacji i rytuałów bohaterki, wymieszanych z historią szpiegowską. Niestety - moim zdaniem - wyszło to bardzo, bardzo przeciętnie. Jakby historia była za krótka, albo celowo upraszczana. Mało emocjonująca (inwazja nazistów) i nierozwinięta (wątek Kręgu). W każdym razie zarówno fabularnie, jak i graficznie nie ma to nawet startu np. do wcześniejszej "Catwoman" Brubakera i Cooke'a...

Obie historie klasyczne odebrałem za to bardzo pozytywnie. Znając już trochę najwcześniejsze Marvele z Silver Age, zaskoczyła mnie biegłość narracyjna i dojrzała kreska tych, o kilka lat starszych, zeszytów DC. Zaskoczył mnie i zaciekawił kadr z zeszytu 98, w którym bohaterka dosiada "torpedy atomowej" w pozie klasycznej pin-up-girl. Jakoś tak zastanawiałem się dla kogo był to komiks. Dla chłopców, którym bohaterka funduje plac zabaw, czy dla "naszych chłopców" w okupowanej Japonii, czy innych Indochinach...
(...)

Przenoszę swoją odpowiedź tu, bo mam wrażenie, że Twój cenny komentarz zagubi się wśród starć o to, kto ma prawo dyskutować o kolekcji i o to, jakie powinniśmy dostać (najlepiej za darmo) wydania specjalne.

Też myślę o zawartej w 6. tomie WKKDC historii, bo pewne poczucie niedosytu podzielam, ale istoty sprawy rozgryźć nie potrafię. Kompaktowość tej historii ja rozpoznaję jako wartość i stawiam dzięki temu wyżej niż w jakimś sensie podobne bieżące i przewlekłe zmagania Rucki z WW w DC Rebirth (największe to chyba rozczarowanie "Odrodzenia", dodam na marginesie). Założenie obu historii jest bowiem podobne: powrót do początków, rozbudowanie świata, bez ingerencji w rządzące nim zasady... Dobra to zabawa. Ale wrażenie skrótowości nie znika, zwłaszcza w finale, kiedy rozegranie
Spoiler: pokaż
"ścieżki wśród posagów" i starcia z amazonkami
miast rytu przejścia przywodzi na myśl kotłowaninę w duchu szeregowych superbohaterskich starć z łobuzami z ulicy. No plan, no fun.

Na pewno jednak Simone tymi czterema zeszytami przekonała mnie do tego, by przy okazji ciąg dalszy zdobyć i przeczytać.     

A zeszyty archiwalne - perełki. Planowane uczynienie z tej postaci atrakcyjnego obiektu i dla nastolatków młodszych czytających WW pod kołderką swej sypialni, i dla trochę starszych nastolatków na frontach amerykańskich zmagań o jedynie słuszny styl życia widać na wspomnianych przez Ciebie kadrach bez dwóch zdań. Ten poprzedzający wspomniane pin-upowe ujęcie (na poprzedniej stronie u dołu) jest jeszcze bardziej dramatyczny w swych erotycznych podtekstach (wielkość rakiety, przerażenie bohaterki...). Ach, te niegrzeczne sny. Niezwykłe!
„Wszelkie zbieranie jest konserwatywne".

„I absolutnie nie piszę tego złośliwie, tylko tak to obiektywnie wygląda z mojego puntu widzenia".

Offline przemo1

Odp: Wonder Woman
« Odpowiedź #111 dnia: Listopad 05, 2016, 11:48:12 am »
Podzielam Twoje zdanie i dlatego polecam czytelnikom te prakorzenie w Silver Age soft cover albo dla kolekcjonerów w omnibusach. Jak już pewnie większość pramaniaków już wie  DC poszło w "złą stronę" Marvela i obok omnibusów wydaje już klasyki w miękkiej oprawie. Język i oprawa graficzna odpowiednia dla tamtych czasów ale od czasu do czasu warto sięgnąć do podstaw.

Offline Szczoch

  • Pisarz bracki
  • ****
  • Wiadomości: 769
  • Total likes: 0
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ani czarny, ani kwadrat, ani na białym tle.
Odp: Wonder Woman
« Odpowiedź #112 dnia: Listopad 05, 2016, 02:02:38 pm »
Przenoszę swoją odpowiedź tu, bo mam wrażenie, że Twój cenny komentarz zagubi się wśród starć o to, kto ma prawo dyskutować o kolekcji i o to, jakie powinniśmy dostać (najlepiej za darmo) wydania specjalne.
Dzięki serdeczne. Bardzo liczyłem na Twoją wypowiedź.

Też myślę o zawartej w 6. tomie WKKDC historii, bo pewne poczucie niedosytu podzielam, ale istoty sprawy rozgryźć nie potrafię. Kompaktowość tej historii ja rozpoznaję jako wartość i stawiam dzięki temu wyżej niż w jakimś sensie podobne bieżące i przewlekłe zmagania Rucki z WW w DC Rebirth (największe to chyba rozczarowanie "Odrodzenia", dodam na marginesie). Założenie obu historii jest bowiem podobne: powrót do początków, rozbudowanie świata, bez ingerencji w rządzące nim zasady... Dobra to zabawa. Ale wrażenie skrótowości nie znika, zwłaszcza w finale, kiedy rozegranie
Spoiler: pokaż
"ścieżki wśród posagów" i starcia z amazonkami
miast rytu przejścia przywodzi na myśl kotłowaninę w duchu szeregowych superbohaterskich starć z łobuzami z ulicy. No plan, no fun.
Mam za słabe rozeznanie w DC, by wyczuć pełen wymiar tej historii. Ale myślę, że zgadzamy się co do tego, że po obiecującym zawiązaniu, odpadały kolejne łupiny nieźle posadzonej cebuli, a pod spodem było coraz mniej. Zakładam, że faktycznie dalsza część runu mogła to jednak jakoś rozwijać.

A zeszyty archiwalne - perełki. Planowane uczynienie z tej postaci atrakcyjnego obiektu i dla nastolatków młodszych czytających WW pod kołderką swej sypialni, i dla trochę starszych nastolatków na frontach amerykańskich zmagań o jedynie słuszny styl życia widać na wspomnianych przez Ciebie kadrach bez dwóch zdań. Ten poprzedzający wspomniane pin-upowe ujęcie (na poprzedniej stronie u dołu) jest jeszcze bardziej dramatyczny w swych erotycznych podtekstach (wielkość rakiety, przerażenie bohaterki...). Ach, te niegrzeczne sny. Niezwykłe!
Mnie w ogóle bardzo ciekawi kwestia recepcji pierwszoplanowych heroin w komiksie superhero. Gry, jaką autorzy (świadomie i nieświadomie) podejmują w ich przypadku z (męskim) czytelnikiem. Przy tym w czasach naszej młodości - lat 80./90. Jima Lee, czy Liefelda - ta gra była bardziej oczywista i bezpretensjonalna. Natomiast taka "Wonder Woman" z lat 50. otwiera przed dzisiejszym czytelnikiem świat fantazji zaskakujących i nie całkiem jasnych.
Właściwie większość kadrów można by interpretować jako krypto(lub nawet nie-krypto)erotyczne, fetyszystyczne, czy sado- lub masochistyczne.
Innym - obok wymienionych - który szczególnie zwrócił moją uwagę jest kadr, na którym Diana ratuje nieszczęsnego spadochroniarza, a ten nazywa ją "Aniołem". Układ postaci zbliżony do malarskich i rzeźbiarskich erotyczno-religijnych "ekstaz", w których bezwolne, omdlewające ciało ekstatyka wyrywa się ku górze, podtrzymywane przez ducha obdarzającego ekstazą. Na kadrze tym najciekawiej wygląda jednak kwestia ramienia naszej bohaterki, którym niby podtrzymuje plecak spadającego żołnierza. W sensie kompozycyjnym jednak jej ręka powinna być zupełnie gdzie indziej - a symbolicznie zastępuje (przedłuża) ją pas od spadochronu...
A poza tym uważam, że "Iznogud" oraz "Saga o Potworze z Bagien" powinny zostać w całości wydane po polsku.

Offline LordDisneyland

Odp: Wonder Woman
« Odpowiedź #113 dnia: Listopad 05, 2016, 03:02:32 pm »
"świat fantazji zaskakujących i nie całkiem jasnych."
No cóż....dr. Marston był nietuzinkowym człowiekiem-
https://en.wikipedia.org/wiki/William_Moulton_Marston
http://people.com/movies/wonder-woman-the-story-behind-her-creator-william-moulton-marston/
Czy po polsku ukazała się jakaś biografia Marstona? Zaciekawiła mnie ta postać.

Offline absolutnie

Odp: Wonder Woman
« Odpowiedź #114 dnia: Listopad 05, 2016, 03:31:06 pm »
"świat fantazji zaskakujących i nie całkiem jasnych."
No cóż....dr. Marston był nietuzinkowym człowiekiem-
https://en.wikipedia.org/wiki/William_Moulton_Marston
http://people.com/movies/wonder-woman-the-story-behind-her-creator-william-moulton-marston/
Czy po polsku ukazała się jakaś biografia Marstona? Zaciekawiła mnie ta postać.


Ach! Ach!
Właśnie bogu ducha winnego człowieka obarczyłeś winą nie za jego grzechy.
Archiwalne komiksy w "Kręgu" mają za scenarzystę Roberta Kanighera, a nie Williama Marstona.

Imaginary enemies are not hard to conjure into being.

Offline LordDisneyland

Odp: Wonder Woman
« Odpowiedź #115 dnia: Listopad 05, 2016, 03:33:33 pm »
Kajam się... :biggrin:

Offline winckler

  • Kawaler Bractwa Św. Jerzego
  • ****
  • Wiadomości: 460
  • Total likes: 0
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Wonder Woman
« Odpowiedź #116 dnia: Listopad 05, 2016, 03:53:06 pm »
(...) Mnie w ogóle bardzo ciekawi kwestia recepcji pierwszoplanowych heroin w komiksie superhero. Gry, jaką autorzy (świadomie i nieświadomie) podejmują w ich przypadku z (męskim) czytelnikiem. Przy tym w czasach naszej młodości - lat 80./90. Jima Lee, czy Liefelda - ta gra była bardziej oczywista i bezpretensjonalna. Natomiast taka "Wonder Woman" z lat 50. otwiera przed dzisiejszym czytelnikiem świat fantazji zaskakujących i nie całkiem jasnych.
Właściwie większość kadrów można by interpretować jako krypto(lub nawet nie-krypto)erotyczne, fetyszystyczne, czy sado- lub masochistyczne.
Innym - obok wymienionych - który szczególnie zwrócił moją uwagę jest kadr, na którym Diana ratuje nieszczęsnego spadochroniarza, a ten nazywa ją "Aniołem". Układ postaci zbliżony do malarskich i rzeźbiarskich erotyczno-religijnych "ekstaz", w których bezwolne, omdlewające ciało ekstatyka wyrywa się ku górze, podtrzymywane przez ducha obdarzającego ekstazą. Na kadrze tym najciekawiej wygląda jednak kwestia ramienia naszej bohaterki, którym niby podtrzymuje plecak spadającego żołnierza. W sensie kompozycyjnym jednak jej ręka powinna być zupełnie gdzie indziej - a symbolicznie zastępuje (przedłuża) ją pas od spadochronu...

Dobre! Ja zwróciłem uwagę na koncept przebrania pozostałych amazonek za Dianę podczas zawodów. Stojąc w szeregu, jak lalki z wystawy, podporządkowują się wizji kobiecości, której sprostać może tylko tytułowa bohaterka - nieprześcigniony wzór do naśladowania. Sam wzór zresztą wkrótce ciekawie się zachowa, gdy w zamian za "godziwe" wynagrodzenie wykona zadanie wyznaczone przez chłopca. Co w tym układzie oznaczać może guma do żucia, a co zastępuje skakanie przez skakankę, nietrudno sobie dopowiedzieć.

W związku z takimi atrakcjami wcześniej czy później z rady przema1

(...) polecam czytelnikom te prakorzenie w Silver Age soft cover (...).
 

skorzystam.
„Wszelkie zbieranie jest konserwatywne".

„I absolutnie nie piszę tego złośliwie, tylko tak to obiektywnie wygląda z mojego puntu widzenia".

Offline Anionorodnik

  • Stolnik bracki
  • *****
  • Wiadomości: 1 255
  • Total likes: 1
  • Płeć: Mężczyzna
  • Sebastian Smolarek
Odp: Wonder Woman
« Odpowiedź #117 dnia: Listopad 05, 2016, 05:36:31 pm »
Tak czytam sobie wasze spostrzeżenia i muszę powiedzieć, że dr Fredric Wertham byłby z Was dumny.  :lol: 

Doszukiwanie się ukrytych symboli i podtekstów erotycznych byłoby uzasadnione w przypadku zeszytów wspomnianego Williama Marstona pochodzących z lat czterdziestych. Tam było pełno takich rzeczy i nawet nie trzeba było się wysilać, żeby je zauważyć. Ale tutaj, w tych komiksach wydanych zaraz po wynikającym z nagonki społecznej i politycznej wprowadzeniu Kodeksu Komiksowego, który miał za zadanie zrobić z amerykańskiego komiksu maksymalnie niewinną rozrywkę wyłacznie dla dzieci i który w pierwszych latach funkcjonowania był najbardziej czujny i doszukiwał się niewłaściwych treści nawet tam gdzie ich nie było? Bez przesadny. To zwykły komiks dla małych dziewczynek. Macie po prostu wybujałą wyobraźnię i widzicie w tych ramotkach to, co chcecie zobaczyć.  :wink:

Jeśli po 1954 roku można się było czegoś w tej serii doszukiwać to przygotowywania tych dziewczynek do funkcjonowania w patriarchalnym społeczeństwie Ameryki lat 50. i 60. Nawet zmiany w genezie Wonder Woman w tych dwóch ramotkach to odzwierciedlają redykując nieco bardziej feministyczny wydźwięk wersji ze Złotej Ery.

Tutaj fragment z ciekawego artykułu o tym jak Kodek Komiksowy zmienił Wonder Women", fragment odnoszący się pośrednio lub bezpośrednio do ramotek z "Kręgu":

While Wertham’s attack did not result in the outlawing of comics, it did affect the comics industry in general and Wonder Woman in specific. In September 1954, The Comics Magazine Association of America (CMAA) was formed in direct response to a widespread public concern over gory and horrific comic-book content. The CMAA created the Comics Code Authority, a self-policing “code of ethics and standards” for the industry.

Under the comics code, Wonder Woman’s sexuality and feminism were far too controversial and were eliminated. Instead of the strong, self-sufficient woman Marston had conjured, the new Wonder Woman became a caricature of her former self. She transformed into a weak figure with no personality or wit. Denied her erotic and feminist history, she became a virginal, domesticated figure whose goal of fighting injustice was abandoned for marriage and shopping. Once strong and independent, Wonder Woman became more concerned with getting Steve Trevor to the altar.

The Comics Code also had a direct affect on Wonder Woman’s supporting cast and backstory. After the death of Peter, a new artist changed Wonder Woman’s look to make her slim, pretty, and girlish. Her mother also received a makeover, from a muscular brunette armored warrior into an elegant blonde beauty with a flowing white gown. More importantly, and forgotten by many fans, Wonder Woman’s origin was completely changed for a time to make it more Code friendly.

First, and foremost, the man-shunning Amazons were changed in an apparent attempt to promote the sanctity of marriage. The new Amazons were all happily married until their men were killed in war. The Amazons were then so grief-stricken they boarded a boat to Paradise Island far from war (translation: men and marriage were ok, war was not).

Also abolished was Marston’s concept that Diana was magically created from clay. Instead, the new origin was more like Walt Disney’s Sleeping Beauty film. The queen gives birth to her ordinary daughter (we know there is a father, but we don’t know who it is.) Then, like the fairies Flora, Fauna, and Merriweather, the Greek gods give the baby the gifts of strength, wisdom, speed, and beauty. As a result, Wonder Woman’s powers were derived from the Greek gods rather her highly trained Amazon mind. Interestingly, the rest of the origin is the same except that her charter is changed so that she no longer fights for the rights of women. This is interesting since Diana’s participation in the contest against her mother’s will would clearly have violated the Code which prohibited “disrespect for established authority” and required that “Respect for parents, the moral code, and for honorable behavior shall be fostered.”

As a result of these changes, the stories in Wonder Woman grew increasingly more ludicrous. The world was introduced to Wonder Tot and Wonder Girl, who were younger versions of Wonder Woman, and then things became confusing when all three would team up as the Wonder Family. The feathered Bird-Boy and the amphibious Merman fought for the hand of a teenage Wonder Girl. In fact, a confused Bob Haney would have Wonder Girl join the Teen Titans (this Wonder Girl would later be retconned as Donna Troy). Readers also witnessed the birth of silly villains like Mouse Man, the Amoeba Man, and Egg Fu.

Perhaps the best way to demonstrate Wonder Woman’s fall from grace is to quote Mike Madrid’s Supergirls:

A 1965 story entitled, “I Married a Monster” shows how far Wonder Woman had deviated from her original incarnation. The Wonder Family is aghast when the Amazon princess agrees to marry the hideous, woman-hating beast Mr. Monster, thinking her love can redeem him. The Amazon’s love transforms the monster into a handsome prince, but his own bad nature has him green and ugly again in no time. As the hateful monster storms off in a huff, a tearful Wonder Woman thinks, “The way to a man’s heart is through his stomach! I’ll ask mother for recipes that will make the monster act like the dreamboat he became for a few moments!” Now let’s review. Once Wonder Woman’s mission was to save the world by ending war and violence, and teaching mankind about the power of love. The idea of her putting on an apron to whip up some spanakopita to win over a mean-spirited guy made it apparent how much of a shadow of her former self she had become.

Marston’s Wonder Woman was gone, thoroughly destroyed by Fredrick Wertham, Seduction of the Innocent, and the Comics Code Authority. Thankfully, people still remembered her and would help Wonder Woman and her creators find their way back to essence of the character in comics as well as other mediums.
« Ostatnia zmiana: Listopad 05, 2016, 05:44:32 pm wysłana przez Anionorodnik »

Offline Szczoch

  • Pisarz bracki
  • ****
  • Wiadomości: 769
  • Total likes: 0
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ani czarny, ani kwadrat, ani na białym tle.
Odp: Wonder Woman
« Odpowiedź #118 dnia: Listopad 05, 2016, 07:25:31 pm »
Doszukiwanie się ukrytych symboli i podtekstów erotycznych byłoby uzasadnione w przypadku zeszytów wspomnianego Williama Marstona pochodzących z lat czterdziestych. Tam było pełno takich rzeczy i nawet nie trzeba było się wysilać, żeby je zauważyć. Ale tutaj, w tych komiksach wydanych zaraz po wynikającym z nagonki społecznej i politycznej wprowadzeniu Kodeksu Komiksowego, który miał za zadanie zrobić z amerykańskiego komiksu maksymalnie niewinną rozrywkę wyłacznie dla dzieci i który w pierwszych latach funkcjonowania był najbardziej czujny i doszukiwał się niewłaściwych treści nawet tam gdzie ich nie było? Bez przesadny. To zwykły komiks dla małych dziewczynek. Macie po prostu wybujałą wyobraźnię i widzicie w tych ramotkach to, co chcecie zobaczyć.  :wink:
Dzięki za cenne uzupełnienie!
Dlatego też niczego specjalnego nie spodziewałem się po WW z lat 50. Tymczasem jednak przyjemnie się rozczarowałem.
Bo moim zdaniem cenzura i podteksty seksualne w ogóle nie muszą się wykluczać. Na przykładzie tych komiksów widać po prostu jak nasza (zachodnia) świadomość przez te 60 lat się zmieniła i jak łatwo możemy dojrzeć coś, czego ówcześni cenzorzy, a możliwe że i sami autorzy, nie widzieli. Komiks o jednocentówce pięknie to ujawnia, bo aluzje we wskazanych przeze mnie i wincklera kadrach (zwłaszcza tym z torpedą oraz fragmentem z automatem do gumy i skakanką) aż rzucają się w oczy.
Zdaję sobie sprawę, że jest to mniej ewidentne, niż w latach 40., gdzie mięliśmy te słynne kwiatki s-m:

czy
http://fourcolorshadows.blogspot.com/2014/07/wonder-woman-marstonpeter-1941.html
Ale jednak zaprezentowane historie z lat 50. - przez to że bliższe znanym nam lepiej formułom komiksu superhero - są niemniej fascynujące.

Trochę natomiast zdziwiłeś mnie tym fragmentem:
Jeśli po 1954 roku można się było czegoś w tej serii doszukiwać to przygotowywania tych dziewczynek do funkcjonowania w patriarchalnym społeczeństwie Ameryki lat 50. i 60. Nawet zmiany w genezie Wonder Woman w tych dwóch ramotkach to odzwierciedlają redykując nieco bardziej feministyczny wydźwięk wersji ze Złotej Ery.
Bo akurat urabiania dziewcząt do posłuszeństwa patriarchalnej władzy w odcinkach "Wonder Woman" z WKKDC w ogóle nie widzę. I mam wrażenie, że to był raczej komiks dla chłopców. Ale tylko intuicyjnie. W każdym razie "Millie the Model", czy inne "Love Adventures" to to nie jest...
A poza tym uważam, że "Iznogud" oraz "Saga o Potworze z Bagien" powinny zostać w całości wydane po polsku.

Offline winckler

  • Kawaler Bractwa Św. Jerzego
  • ****
  • Wiadomości: 460
  • Total likes: 0
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Wonder Woman
« Odpowiedź #119 dnia: Listopad 05, 2016, 08:04:29 pm »
Dzięki Wam za podlinkowanie tak smakowitych materiałów. Nakręcają one tylko, by złotą erę (pewnie nie tylko w przypadku Wonder Woman, choć w tej chwili wysuwa się ona na plan pierwszy) zacząć czytać raczej szybciej niż później. I od razu wnikliwie. Choć już w oparciu o fragment artykułu zacytowany przez Aniona i podlinkowane przez Szczocha smakowite plansze do zestawienia z naszą "torpedą" widać, że zmiany, do których doszło, nie unieważniają znacznej części naszych powyższych spostrzeżeń.

Anionordnik pisze:

(...) To zwykły komiks dla małych dziewczynek. Macie po prostu wybujałą wyobraźnię i widzicie w tych ramotkach to, co chcecie zobaczyć.  :wink:

Jeśli po 1954 roku można się było czegoś w tej serii doszukiwać to przygotowywania tych dziewczynek do funkcjonowania w patriarchalnym społeczeństwie Ameryki lat 50. i 60. Nawet zmiany w genezie Wonder Woman w tych dwóch ramotkach to odzwierciedlają redykując nieco bardziej feministyczny wydźwięk wersji ze Złotej Ery.

Ja na swoją wyobraźnię nie narzekam, a i Szczoch, jeśli oceniać to, czym się z nami dzieli, może być chyba ze swojej całkiem kontent. Dodatkowo jego nick sugeruje pewną (sympatyczną) kudłatość, więc Twojemu zarzutowi wczytywania przez nas pewnych rzeczy w tekst intencjonalnie niewinny zupełnie mocy nie chcę odbierać. Ale nawet "intencjonalna niewinność" nie zmienia faktu, że w kulturze zachodniej XX wieku nie ma czegoś takiego jak "zwykły komiks dla małych dziewczynek". Choćby wskazane przez Ciebie i powtórzone w artykule ścieżki indoktrynacji pokazują, że nawet banalne fabuły rozrywkowe są przekazami siłą rzeczy zideologizowanymi - czy będzie to przekaz konserwatywny czy emancypacyjny ma w tym momencie drugorzędne znaczenie. Faktem jest, że Cudowna Kobieta jest zawsze ucieleśnieniem czyichś snów. To że w latach pięćdziesiątych staje się ucieleśnieniem snów orędowników patriarchalnego status quo, wydaje mi się, większość naszych przykładów potwierdza. A to, że jest przedmiotem fascynacji erotycznej nie zmienia się zupełnie. Znikają być może ewidentnie "grzeszne" pozycje, ale pomysły w stylu ujeżdżania rakiety nie wymagają nawet pomocy Freuda, by się pozwolić odczytać. Kompensacyjny charakter takiego obrazu i jego związek z pulpowymi narracjami przed-kodeksowymi pozostaje, w moim odczuciu, bezdyskusyjny.         

Dlatego, Szczochu, z Tobą też się spiąć chciałbym, bo gdy piszesz, że

(...) urabiania dziewcząt do posłuszeństwa patriarchalnej władzy w odcinkach "Wonder Woman" z WKKDC w ogóle nie widzę. I mam wrażenie, że to był raczej komiks dla chłopców. (...)

to mając rację z tym męskim adresatem, zostawiasz na boku fakt, że do "ustawienia" dziewcząt potrzeba też tych zaczytanych w WW chłopców właśnie, którzy, gdy dorosną, mają tego rodzaju wizerunek partnerki przenieść w swoje życie. Dobra, czuła, spolegliwa i gotowa zaspokoić potrzeby prawowitego małżonka powinna być kobieta tych czasów - i taką jest ta Diana. Bierze udział w konkursie, by być najlepszą spośród rówieśniczek, a gdy wygra, nagrodą jest gwiazdka Steve Trevor spadający z nieba. Ona będzie jego aniołem i spełnieniem jego mokrych (nieoficjalnie) snów. A biała smuga spadochronu wlekąca się po nieboskłonie za ich splecionymi ciałami przynieść powinna na myśl...
Ok, ok... Teraz już wczytuję.
Troszkę.
A fuj?

A jednak....
„Wszelkie zbieranie jest konserwatywne".

„I absolutnie nie piszę tego złośliwie, tylko tak to obiektywnie wygląda z mojego puntu widzenia".

 

anything