Po pierwszym tomie mam cokolwiek mieszane uczucia.
O ile początek raczej niezbyt wciągający to jednak od połowy zaczyna iść ku lepszemu - jak zawsze gdy w grę wchodzą
różnej maści spiski i ogólnie finty w fintach (inna sprawa, że tutaj do jednego skrzywienia mimicznego muszę się przyznać:
szefami i pociągającymi za sznurki same kobitki? Really? Lubię dobrze napisane postacie żeńskie, rozumiem, że jeśli komiks nosi tytuł "Wonder Woman" to będzie "ociekał estrogenem" [ ], ale przesadyzm to nie jest to co tygrysy lubią najbardziej - jak na razie warstwa ideolo na minus).
W każdym razie fabularnie nie jest źle - w miarę solidna średnia półka.
Ale.
A w zasadzie dwa "ale".
Primo: czy mi się wydaje czy pomiędzy "Kości" Azzarello a "Kłamstwami" coś się działo? Odnoszę wrażenie, że mignęło mi w tle coś co powinienem wiedzieć a czego nie wiem i wcale nie chodzi o historię sprzed dziesięciu lat...
Secundo: czy dobrze rozumiem, że
cała Azzarello`wa historia zostanie odkręcona? Bo na to się zanosi...Generalnie gdybym nie czytał WW z Nowe DC napisałbym, że "Kłamstwa" o ile nie były wielkim odkryciem o tyle ustawiły mnie w pozycji: "Ciekawe co będzie dalej". Tymczasem z racji tego, że jednak czytałem toteż na chwilę obecną wygląda to bardziej jak: "Czyżby cwaniaki miały zamiar
wszystko cofnąć na bezczelnego"?
Niemniej skala
przekrętu na koniec sprawia, że ciekaw poziomu "bezczelności" sięgnę i po drugi tom.
Najwyżej na koniec będę wyklinał własną głupotę i frustrował się faktem, że dałem się złapać na tak oczywisty i tyle razy przerabiany numer.