Mnie, świeżo po lekturze
Na własny koszt,
Spust nie spodobał się tak bardzo. Jest sporo zabawnych momentów, ale 4 rozdziały (każdy to ciąg rozmów albo monologów) trochę się dłużyły (za mało retrospekcji?). Jednak w czytaniu na temat chodzenia na panienki było coś bardziej ekscytującego (o, może go złapie policja, może będzie jakaś akcja), niż w czytaniu na temat tworzenia
. Ciekawe, że tu dwaj koledzy nabijali się z Matta, kiedy w
Na własny koszt żartowano z Browna (który, jak się teraz okazuje, może się uśmiechać).
No nic, teraz czekam na komiks Setha o jego życiu seksualnym. Może ciekawe by było, gdyby był osobą aseksualną.