Catwoman to najlepsze supehero jakie czytałem tym roku (i w ogóle od długiego czasu). Pierwsza nowelka niesamowicie klimatyczna, rysunki karykaturalne (może nawet za bardzo) ale swój urok mają, podobało mi się jak Cooke eksperymentuje z perspektywą. Tytułowa historia z perypetiami Slama to niestety najsłabsze ogniwo tego zbioru, ale na szczęście jest krótka a potem dostajemy wspaniałe zeszyty 1-9 z regularnej serii Catwoman. Cooke zmienia zupełnie styl rysowania, Rader w niczym mu nie ustępuje. Brubaker snuje opowieści, które skupiają się przede wszystkim na zwykłych ludziach. Jak komuś podobały się początkowe roczniki (91-92) Batmana z Semica ze scenariuszami Alana Granta to będzie się czuł tu jak w domu.