Długa przerwa od pisania na forum, wypadałoby znów napisać parę zdań. Wybór padł na komiks autora, którego z oczywistych względów bardzo lubię, a jest jednym z tych mniej znanych. "Fanfulla" Hugo Pratta. Komiks ukazywał się w młodzieżowym czasopiśmie "Corriere dei Piccoli" przez kilka lat, w odcinkach. I choć nastawiałem się na ciekawą przygodę i okazję zapoznania się z mniej znanym dziełem mistrza niż te powstałe we współpracy z Manarą czy seria Corto Maltese, niestety komiks nieco zawiódł. Wydany w standardowym dla Scream powiększonym formacie robi wrażenie wizualnie, oddaniem kadrów, które pokolorowane przez Patricię Zanotti nie wywołują poczucia czegoś nie na miejscu, jak to ma miejsce w przygodach Corto Maltese. Fabularnie jednak, niestety odstaje od rysunków. Główna tego przyczyna to forma i miejsce wydawania. Opowieść kończy się po niecałych 120 stronach i mamy wrażenie oglądania zbyt małego wycinka przygód Fanfulli da Lodiego by odpowiednio się z nim zidentyfikować, nie znamy pochodzenia i szczegółów z życia. Ot, jest jednym z wielu kondotierów walczących za pieniądze, kocha wojnę i wino. Oko stracił zapewne w jednej z wielu wojen ale nawet chwilowe zwrócenie ku wierze nie pogłębia charakteru postaci. Wyróżnia się lecz nie wpada w pamięć. Miejsce publikacji komiksu wpływa równiez na ograniczenia fabularne - nie zgadzam się z wstępem Antonio Corboniego jakoby Fanfulla był okrutny i nieokrzesany. Przeciwnie, jest skrojony pod młodego czytelnika: pije lecz już na początku ratuje z opresji księdza, a później dziewczynę. Lubi wojnę i siec mieczem lecz trup pada rzadko i "poza ekranem". Cała intryga zaś jest dosyć prosta i pędzi (choć czytelnikom pisma te kilka lat tak nie upłynęło jak czytelnikowi wydania zbiorczego) do przodu żwawo i bez ociągania.
Brutalniejsi już są "Trzej muszkieterowie", a szczególnie kontynuacje tej książki, zwazywszy chociazby na los Milady de Winter czy innych postaci. Na plus zdecydowanie trzeba zapisać tło historyczne w którym dzieje się akcja, rzadkie i idealnie nadające się by oddać losy człowieka mającego realnie wpływ na wydarzenia, lecz na mniejszą skalę. Trochę mnie to dzieło zmęczyło, może to wynik nieco innych oczekiwań, może brak umiejętności wczucia się w fabułę uładzoną pod młodego odbiorcę, który nie powinien jeszcze mieć świadomości jak bardzo zło rządzi na świecie. Jednak na pewno można czerpać przyjemność z obcowania z rysunkami Pratta, a także solidnym komiksem quasi-historycznym. Nie polecam zatem, i nie odradzam.