Dla mnie takie praktyki są dziwne. Może nawet nieodpowiednie.
Przecież wydawca każdego tytułu może sobie zostawić ile chce, żeby potem za kosmiczne pieniądze odsprzedawać.
Ale Scream z tym "końcem nakładu" to przegina. Ile razy Książę Nocy się kończył już definitywnie?
Angel Wings? I serio są to jakieś zwroty? Niby skąd, jak każdy sklep wie, ze to perełki?