Jestem po lekturze "Moon Knight" i zdecydowanie był to najbardziej oryginalny tom jaki do tej pory czytałem w ramach MN. Co prawda tu i ówdzie raczej brakowało tekstu, ale jeśli przestawić się i potraktować to jak animowane krótkometrażówki wtedy całość dostarcza sporej frajdy. Przez "chwilę" piszczało mi z tyłu głowy, że coś mi ta maniera przypomina i ostatecznie zapaliła się lampka, że te "historyjki" wyglądają jakby żywcem zostały wyjęte z "Xombie" (w wersji animowanej) - aż prosi się, żeby z tego komiksu zrobić animację Flash.
Inna sprawa, że jak na pierwszy kontakt to postać wydaje mi się mocno odrealniona (ze szczeg. uwzględnieniem samoobsługowej limuzyny), wyprana z jakiegokolwiek kontekstu i funkcjonująca wyłącznie na zasadzie "tu i teraz". Ale być może dzięki temu łatwiej było zaakceptować manierę.
Na chwilę obecną raczej zdecyduję się na kolejny tom. W sumie odbieram to jako pewien eksperyment.