Moja jest bardzo zbliżona do Koalara. Ogólnie to niezły komiks ale nie ma w mojej ocenie startu do późniejszych innych, wydanych po polsku, komiksów Moore'a. Nie ta klasa. Najlepsza jest część trzecia i to ona sprawia, że jest to (tylko) dobry komiks. Również tak jak przedmówcy miałem skojarzenia z "Wieczną wojną" ale to chyba nieuniknione. Dwie pierwsze części w gruncie rzeczy mnie rozczarowały. Moore zawiesił u mnie poprzeczkę bardzo wysoko stąd wymagam od niego wiele.
Edit: Zapomniałem, że np. "V jak Vendetta" został napisany przed "Balladą", podobnie jak "Saga o potworze z bagien", a przynajmniej w podobnym okresie. Zabawne ale w czasie lektury "Ballady" miałem wrażenie, że to musi być dzieło z początku lat 80. XX w.
Widzisz, moja pozytywna ocena Ballady np. bierze się z pewnego luzu tej opowieści, pewnej przaśności nawet i naiwniejszych rozwiązań. Jak kiedyś pisałem, mój ulubiony Moore to właśnie ten okres - Miracleman, Ballada, Quinch i Vendetta.
Druga rzecz, uważam, że nie można Ballady oceniać w oderwaniu od swojej pierwotnej publikacyjnej formy. To historia opowiadana w kilku stronicowych częściach, w segmentach, które dopiero z czasem tworzą trzy księgi (bez właściwego zakończenia do tego). Tak jak Miracleman i Vendetta właśnie w swoim pierwotnym runie ale komiksy w Warrior nie przypominam sobie z wywiadów żeby miały edytorskie nakazy, że czytelnik powinien mieć możliwość w miarę płynnego wejścia w historię od dowolnego segmentu (choć polityka to powszechna w tamtych latach), a taka polityka za to przyświecała pierwotnej publikacji Ballady.
W sumie zresztą nie ma co polemizować, koniec końców i tak większość ocenia ten komiks pozytywnie i to jest super.