Mylisz się!!!!
I mówię to nie jako coś co mi się wydaje. Ja to WSZYSTKO (!!!) z Marvel 60's czytałem, to wiem jak bardzo to się różni...
FF, Avengers, ASM czyta się gładko, gdy w tym samym czasie DD jest totalnie miejscami pozbawiony sensu, X-Men po jakoś tak 20 numerach na kolejne 20 po prostu dno totalne, Ant Man nudzi a solo historie Human Torcha z trange Tales są po prostu nei do przebrnięcia...
Po porstu w niektóych tytułach ten sam twórca sie czuje dobrze i ma wsparcie współautora, a w innych nawet tej samej osobie czy duetowi wychodzą spod ręki same gnioty...
A potem przychodzą nowi twórcy i niektózy z nich dają poczucie rozwoju i nadziei, że bedzie lepeij, a inni tkwią w tym samym bagnie miernoty nawet do lat 80-tych albo i później...
serio, post który teraz komentuję wygrywa mój osobisty ranking najbardziej nieadekwatnych opinii nie popartych doświadczalnie pierwszego kwartału 2016...
Czy ja mówię o Human Torchu ( czemu za przykład dajesz Golden Age for fuk sake ? ) i Ant-Manie ( którego mi się zawsze bardzo dobrze czytało ) czy o komiksach z tematu WKKM ?
Mówisz o DD Colana który w wielu rankingach czy prywatnych zestawieniach jest umieszczany na równi jak nie wyżej od tego Millera.
To, że prowadzisz osobistą krucjatę na lata 60-te już dawno wiedziałem ale nie musisz tak mocno tego podkreślać panie doświadczony.
Bez sensu jest pisanie o pobocznych seriach bo te często są swego rodzaju eksperymentalne ( autorzy na większą swobodę mogą sobie pozwolić w tych tytułach ) ale odpowiedz mi czy w Thor, FF, ASM, Hulku, Cap A, Doc Strange ! nie utrzymywano stale wysokiego poziomu ?