Spodziewałem się takiego właśnie przyjęcia Avengers: Na zawsze wśród polskich czytelników.
W Avengers: Forever przeszkadzał wam styl narracji czy sama fabuła, a może jedno i drugie? Nie jestem pewny co konkretnie nazywacie ciężkim do przebrnięcia bełkotem. Nie da się ukryć, że to komiks od nerdów dla nerdów. To jest opowieść dla hardcorowych fanów Avengers, którzy przejmują się każdą niespójnością w continuity, a nie dla świeżaków i niedzielnych czytelników przygód tej grupy. Busiek i Stern ewidentnie napisali ją właśnie po to, aby wygładzić kupę takich rzeczy (m.in. geneza Visiona czy koszmarnie zrąbane The Crossing). Szkoda, ze w Marvelu nie ma już chyba ani jednego scenarzysty, który przywiązuje taką wagę do ciągłości fabularnej. Busiek, wróć!
Mnie się podobało mimo, że czytałem ten komiks, gdy jeszcze moja wiedza o Avengers była dość ograniczona. Na szczęście nie zabrakło dużej dawki ekspozycyjnej narracji, która wyjaśniała co i jak. Rysunki też spoko (Pacheco wtedy jeszcze umiał dobrze rysować), ale kolory mogły być trochę mniej gryzące w oczy (ach ta komputerowa separacja kolorów rodem z lat 90). Jedynie zakończenie było takie sobie. W sumie finał takiej historii jest nieistotny i ciężko byłoby ciekawiej to zamknąć.