Seria jest w porządku. Momentami wręcz potrafi zabłysnąć, np. w finale drugiego tomu. Ale mnie fascynuje przede wszystkim, że to komiks kobiecy pełną - hmm, "gębą" brzmi w tym kontekście nie po dżentelmeńsku, więc niech będzie – buzią (o, kurka!, też chyba niepoprawnie politycznie, ale niech już zostanie). Nie zdziwiłbym się, gdyby to panie z Klubu Świata Komiksu zwróciły uwagę na "Szklane miecze" i doprowadziły do ich wydania w Polsce. Kobiecy punkt widzenia objawia się w serii głównie w próbach przemycenia różnorakich obserwacji na temat relacji międzyludzkich, szczególnie tych męsko-damskich.