Ja za wątkami romansowo - uczuciowymi niespecjalnie przepadam.W erpegach gram przeważnie krasnoludami, więc szkoda gadać - o ewentualnym obiekcie płomiennego uczucia mogę sobie jedynie pomarzyć. Poza tym tego rodzaju wątki są jednymi z trudniejszych do sensownego wprowadzenia do gry - gracze nad wyraz często mają tendencje do konsekwentnego ignorowania ich, lub ograniczania do "zaliczenia" panienki. Chociaż, nie powiem, kilka razy zdarzyło mi się uczestniczyć w sesjach, w których takie wątki wzbogacały grę, z reguły jednak wynikały one z inicjatywy graczy, a nie wprowadzania na siłę przez MG (tego typu zabiegi ze strony prowadzącego nieodmiennie mnie irytują).
Intrygi i kryminalne zagadki są fajne, o ile gracze i MG "nadają na tych samych falach". Zbyt często wskazówki, które dla prowadzącego były oczywiste i niemalże biły po oczach, przez graczy są po prostu przeoczone - wtedy albo intryga wędruje do ścieku, albo MG musi jakoś łatać na siłę, i wyciągać z rękawa wskazówki coraz bardziej nachalne i toporne. Poza tym gracze, którzy zbyt długo kręcą się w kółko mogą mieć poczucie, że zagadki nie da się rozwiązać, i albo dają sobie spokój, albo wyrzynają wszystkich podejrzanych, licząc że będzie wśród nich winny.
W scenariuszach, jak w gotowaniu - lubie różne elementy, byleby niczego nie było za dużo. Lubię, kiedy gra od początku ma ustalony klimat / gatunek / styl, i zarówno postacie, jak i tworzone przygody są jakoś do niego dopasowane. Niewiele rzeczy przeszkadza mi tak, jak brak korelacji pomiędzy postaciami, a tworzonymi scenariuszami - robiąc sobie postać jakiegoś garnitura nie mam zamiaru brać udziału w starciach ulicznych gangów, a krasnoludzkim barbarzyńcą nie chcę pchać się na pałacowe salony kipiące od subtelnych intryg i zakulisowych przepychanek.
Pozdrawiam,
Adam