Autor Wątek: Niebieska Studnia  (Przeczytany 22629 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Motyl

Odp: Niebieska Studnia
« Odpowiedź #60 dnia: Listopad 24, 2016, 04:22:47 pm »
To nie jest składak z zeszytówek. Jak ktoś twierdzi, że składak, to nie widział żadnego składaka Mandry.

mgnesium

  • Gość
Odp: Niebieska Studnia
« Odpowiedź #61 dnia: Listopad 24, 2016, 04:26:32 pm »
Jak ktoś twierdzi, że składak, to nie widział żadnego składaka Mandry.

a przepraszam, co ma "mandra" do niebieskiej studni?

Offline misiokles

Odp: Niebieska Studnia
« Odpowiedź #62 dnia: Listopad 24, 2016, 04:39:43 pm »
Mandragora robiła składaki z zeszytówek. Oblegane chciał przez to powiedzieć,  że FK2 nie jest sładakiem,  gdyż wydanie jest dalekie od składaków Mandragory.

Offline Motyl

Odp: Niebieska Studnia
« Odpowiedź #63 dnia: Listopad 24, 2016, 07:39:52 pm »
Fight Club 2 ma stronę tytułową, stronę z autorami, stopkę z zawartością, wprowadzenie autorstwa Geralda Howarda oraz biosy autorów oraz reklamę książek Palahniuka. Wydanie nie wygląda na składak.

Offline Damballa

Odp: Niebieska Studnia
« Odpowiedź #64 dnia: Listopad 27, 2016, 11:13:06 am »
Porównanie wydania zeszytowego ze zbiorczym:





W wydaniu zbiorczym nie ma treści z tylnych stron okładki (np. instrukcja jak zostać kosmiczną małpą) i alernatywnych okładek. Są za to zeszyty od 0-10, wprowadzenie, stopka, informacje o twórcach, powiekszone wydanie i lepszy papier, a co za tym idzie lepsze nasycenie kolorów.

mkolek81

  • Gość
Odp: Niebieska Studnia
« Odpowiedź #65 dnia: Grudzień 13, 2016, 08:38:39 am »
Fight Club 2 zakupiony, przeczytany i.... to może po kolei.

Pierwsza sprawa to tak, ten album to nie żaden składak z niesprzedanych zeszytówek, jak to robiła swojego czasu Mandragora. To pełnokrwiste wydanie zbiorcze w HC, no prawie bo dodatków to tu mało - wstęp redaktora książek Palahniuk, ciekawy bo opisujący historię wydania pierwszej cześć oraz okładki poszczególnych albumów i to by było na tyle (ale to wina chyba wydania oryginalnego).

Mam problem z tym komiksem. Ma świetne otwarcie, początek historii mnie wciągnął (a muszę zaznaczyć że pierwszą część znałem tylko filmu), rzucenie czytelnika na głęboką wodę było niezłym posunięciem, a to dlatego, że album zerowy znajduje się na końcu albumu, przez co czytelnik zastanawia się przez całą historię jak do tego doszło że zastajemy naszego bohatera/bohaterów w takim punkcie wyjścia historii. Nie wiem czy było to dobry zabieg, bo jednak patrząc pod kątem całej historii to będąc na jej końcu już mnie mało interesowało jak do tego doszło a to ze względu na chaos jaki zapanował na jej końcu ale o tym za moment. Polecam zatem wcześniej przeczytać ten album i potem przejść do właściwej historii. Nie wiem czy lepiej by nie było gdyby ten wątek historii nie trafił gdzieś w środek fabuły i stał się jej integralna częścią, bo czytając zakończenie i potem dopiero to alternatywne/wyprostowane zakończenie pierwszej części miałem wrażenie że bardzo odstaje od reszty. No właśnie reszty. Miałem wrażenie że autor miał pomysł jak to zacząć ale zabrakło mu pary już na końcówkę. Na plus, że nie bawił się z czytelnikiem w podchody w to czy Tyler umarł czy nie,
Spoiler: pokaż
dostajemy od razu odpowiedź w pierwszym zeszycie że żyje i ma się dobrze.


Podobały mi się relacje pomiędzy Marlą i Sebastianem, motyw z synem i doktorkiem. Ale miałem też wrażenie że jest tam masa niewykorzystanego potencjału i tak chyba właśnie jest. A widać to po zakończeniu, miałem wrażenie że autor nie wie jak tą historię zakończyć o czym sam mówi, ale też daje pstryczka w nos wszystkim tym którzy oglądali tylko film nie czytając oryginału. I samo zakończenie? Co to miało być? Może jestem za głupi ale nie wiem o co chodzi? Nie chce spojlerować, ale miałem wrażenie że za bardzo Palahniuk zapatrzył się w Morissona i chciał chyba być jeszcze bardziej "meta" od niego. Sorry, ale chyba coś poszło nie tak, dla mnie to zakończenie jest w ogóle nieczytelne i niezrozumiałe.

Rysunki Stewart są świetne zdecydowanie to one podnoszą poziom tej pozycji. Najbardziej co mi się podobało to walające się po stronach leki, to nadawało taki surrealistyczny wyraz tej historii. Motyw zastąpienia twarzy bohaterów tabletkami które łykają MEGA. Dodatkowo okładki poszczególnych albumów w wykonaniu Davida Macka to klasa sama w sobie.

I teraz pisząc tą mini recenzję miałem zamiar sprzedać ten komiks, ale przypomniało mi się to co mi się w nim podobało i mam dylemat. Bo to nie jest komiks bez wad, ma mocne strony, tylko mam wrażenie że autor pod koniec historii za bardzo popłyną w znaną tylko mu stronę (a może nie w tą jakiej ja oczekiwałem).
« Ostatnia zmiana: Grudzień 16, 2016, 06:06:49 pm wysłana przez mkolek81 »

Offline Gazza

Odp: Niebieska Studnia
« Odpowiedź #66 dnia: Grudzień 16, 2016, 05:04:24 pm »
Miałem tą cegiełkę w rękach w Empiku i muszę stwierdzić, że jest elegancko wydana.  Gdyby nie całkowicie nieinteresująca mnie historia - byłby ten komiks jedną z polskojęzycznych ozdób kolekcji.