A tymczasem jestem już po "
Opowieściach z Asgardu".
Z powolnej ich lektury miałem sporo satysfakcji ale też nie będę ściemniał, że było to nie wiem jakie doznanie: to jednak archiwalium - drugi zdaje się najstarszy komiks w kolekcji (po "Orgins 60.")...
[Tutaj można wstawić rozważania nad wartością najstarszych tomów z WKKM oraz związanych z nimi problemami lekturowymi... Zresztą, coś takiego postaram się za jakiś czas napisać.]Podziw budzi jednak umiejętność zawarcia pełnej historii na 5 stronach, z których co najmniej jedna to całostronicowy panel (kilka faktycznie świetnych - widziałbym je w wielkim formacie na swojej ścianie). Nie wiem, czy dzisiaj takie zadanie zdołałby wypełnić któryś z czołowych twórców - zwłaszcza przez tyledziesiąt odcinków...
Druga sprawa to podejście do mitologii skandynawskiej - oczywiście swobodne i w swojej radosnej dezynwolturze mieszające w jednej beczce wszystko co się nawinie (dość wspomnieć, że całość kończy dłuższa historia z marvelowską wersją
). W tym bigosie znalazłem jednak całkiem sporo wątków faktycznie zaadaptowanych z mitologii skandynawskiej. I nie chodzi tu wyłącznie o imiona postaci, czy wyobrażenia kosmogoniczne. Dawno sam nie sięgałem do mitów nordyckich ale dokładnie pamiętam, że np. ciekawie zaadaptowany przez Kirby'ego i Lee wątek wspólnych wypraw Thora i Lokiego był jednym z ich stałych motywów.
Kolejny walor to rysunki Kirby'ego. Nie jest to jeszcze ten monumentalny poziom, z jakim zapoznaliśmy się dzięki "Nadejściu Galactusa" - ale jednak. Ta potęga jego rysunków, ich energia, monumentalizm sylwetek, kamienność twarzy - świetnie tu pasowały i podejrzewam, że w pewnym stopniu to właśnie na kartach "Journey Into Mystery" ów jego styl mógł się najlepiej kształtować. Zremasterowane kolory nie wyglądały tu moim zdaniem aż tak kiepsko jak by mogły. Ale nie mogę owym komputerowym barbarzyńcom wybaczyć, że od czasu do czasu pozwalali sobie na zatarcie linii w celu uzyskania pozornej ekspresji.
Kwestią poboczną jest to, co ta historia wnosi do wiedzy o świecie i mitologii Marvela. Dla mnie, jako czytelnika runu Simonsona szczególnie interesująca okazała się historia Harokina (który u Simonsona w pewnym momencie odegra ważną - powiązaną z "Opowieściami z Asgardu" - rolę). W ogóle numer o jego pogrzebie był wg mnie najlepszym z całego cyklu.
Poza tym wreszcie dowiedziałem się dlaczego Hogun nosi ten kołpak przypominający tatarski. I dlaczego w ogóle nie wygląda na Asgardczyka...
Na koniec jeszcze słówko uznania dla tłumacza, który - wydaje mi się - uchwycił dobry styl, z pompatyczną archaizowaną frazeologią, potraktowaną jednak z przymrużeniem oka i nie przesadnie. Zwłaszcza w Falstaffowskiej postaci Volstagga wychodziło to wielce udatnie.
Na koniec mam jeszcze takie pytanko: o ile dobrze pamiętam w tomie "Marvel Orgins 60." umieszczono informację, że nie zawarto w nim debiutu Thora, ponieważ znajdzie się on w innym tomie kolekcji. Założyłem, że będą to właśnie "Opowieści z Asgardu". Ale tu go nie ma. W jakim więc tomie możemy się go jeszcze spodziewać? Chyba nie w "Ragnaroku"? Czyżby chodziło o MMH?