No to jest nas trzech. W "Blue" podobały mi się sekwencje otwierająca i zamykająca, ale środek był tylko poprawny. Wolę oryginalną, bardziej rozbudowaną fabularnie wersję.
Nie zdążyłem jeszcze przeczytać całego tomu, ale, kurczę, bardzo fajne czyta się słowne pojedynki między Peterem i Jamesonem, Flashem i Gwen, Flasehm i Peterem, MJ ze wszystkim itd. Parę razy autentycznie uśmiechałem się, co nie zdarzyło mi się przy lekturze oryginału, mimo że w obu wersjach to dokładnie te same teksty. Co, jak co, ale Stan Lee pisze dialogi tak barwnym, żywym, luzackim językiem, że nawet jak postacie niepotrzebnie wyjaśniają co w danej chwili robią to się tego nie zauważa.
Rysunki starszego Romity cieszą oko, szczególnie jego MJ i Gwen (w tym konkretnym przypadku Romita >>>>> Sale). Uwielbiam to jak się kiedyś rysowało kobiety (szczególnie ich twarze i włosy) w starych komiksach. Gdyby tak Greg Land zamiast screenów z pornosów i zdjęć ze świerszczyków kopiował rysunki Romity Seniora, Gene'a Colana czy nawet rozmaitych ilustratorów pierwszej, klasycznej serii z Vampirellą, to przymknąłbym oko na to, ze jest plagiatorem.
Rozumiem, że nie każdemu mogą się podobać komiksy z lat 60., ale nazywanie akurat tego tomu gniotem straszliwym naprawdę mnie dziwi. Naprawdę nie wiem czego oczekują od komiksu ze Spider-Manem osoby wyrażające takie opinie na fejsie.