Jest dobrze.
Spider-Man: Śmierć Stacych 10/10
Klasyka klasyką, a ramotka ramotką. Jak widać klasyka nie równa się z ramotką, a do tego w większości przypadków można było przywyknąć. Jej, rewelacyjny tom! Emocjonalny, łamiący konwencje z wręcz rewolucyjnym pomysłem uśmiercenia Gwen. Tak pisany i narysowany Spider-Man to właśnie to! Doczekam się kiedyś regularnego wydania Amazinga? Nie tego obecnego, ale tego prawdziwego! Oby!
No cóż, u mnie aż tak dobrze nie jest, ale również uważam, że w tym komiksie drzemie jakaś wspaniała moc. Nie jest to poziom "Nigdy więcej Spider-Mana" (któremu tak na marginesie dałbym 9/10), ale i tak trzeba przyznać, że "Śmierć Stacych" to zacna lektura. W tym tomie brakowało mi przede wszystkim typowych nastolatkowych problemów Parkera, ponieważ przez niemalże całą pierwszą część komiksu Spidey snuje się po ulicach NY, próbuje znaleźć Dr Octopusa (lub jego macki), znajduje go, pokonuje (albo nie) i tak w kółko. No i ciągłe monologi, które w "Nigdy więcej Spider-Mana" stanowiły o sile komiksu, tu już nużą.
Akcja jest znacznie ciekawsza po śmierci kapitana Stacy'ego, daje się odczuć zagrożenie, w jakim znalazł się Spider, a jego relacje z wydawcami Daily Bugle są wyraziście rozpisane. No i JJJ, który okazuje się, że nie jest wcale takim aż bad assem, za jakiego go uważaliśmy. Kuleje trochę główny villian tej historii, który jest zbyt oczywisty i jednoznaczny, a dodatkowo jego kreowanie na taką marną podróbę Kingpina wcale nie pomaga.
I wreszcie wisienka na torcie. Wspaniała i naprawdę poruszająca historia, nabierająca szczególnego wyrazu kiedy mamy w pamięci takie opowieści jak "Ród" i "Syn M", "Marvels", a przede wszystkim "Niebieski". Emocje po prostu wylewają się z każdego kadru i widać ewidentnie, że jesteśmy świadkiem, a wręcz uczestnikiem wielkiej zmiany w komiksie superbohaterskim. Szkoda, że Marvel nie decydował się na takie zabiegi częściej, a śmierć bohatera dla nich to tylko kolejny skok na kasę i początek dłuższej historii mającej na celu przywrócenie go do życia.
Moja ocena to 7/10 (chociaż jakbym miał oceniać tylko śmierć kapitana Stacy'ego to dałbym jakiej 5-/10)