Pewnie trochę tak jest, że ludzie chętniej kupują komiksy (czy autorów), które już znają, które kiedyś były wydane i trzeba było długo czekać na kontynuację. Gdyby taki Jeremiah wychodził w czasach Fantastyki i Orbity, dziś pewnie byłby hitem. No bo jak inaczej wytłumaczyć, że taki Moebius, Moebius, Jodorowsky, czy Storm się sprzedaje, a Caza, Tardi, czy Jeremiah już nie?