Autor Wątek: Koncerty a studio  (Przeczytany 1951 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Gollum

Koncerty a studio
« dnia: Sierpień 18, 2005, 05:03:53 pm »
Jak to jest, że przeciętny wykonawca studyjny na koncercie daje takiego czadu, że ziemia drży a wszscy wpadają w amok, a wykonawca z pierwszych miejsc list przebojów sprawi, że towarzystwo trochę poskacze, pokiwa się i tyle?
W zamierzchłych czasach byłem na połączonym koncercie Marka Bilińskiego (muzyka elektroniczna, więc entuzjazmu nie wzbudził), Lombardu (na topie, mający na koncie wiele hitów, że wspomnę tylko "Szklaną pogodę", "Kto mi zapłaci za łzy", "Droga pani z telewizji" czy "Przeżyj to sam") i Azyl P (dopiero wchodził na rynek, z dwoma zaledwie hitami "Chyba umieram" i coś tam jeszcze). Owszem, przy Lombardzie poszaleliśmy, ale najbardziej miotała się po scenie Gosia Ostrowsk. A gdy na scenie stanęło czterech chłopaklów z Azylu P i stało tak w miejscu, zaczął się amok.
Dwa lata temu byłem na koncercie Pawła Kukiza. Nawet nie zagrał "O Hela", a ziemia autentycznie (!) drżała. Gdyby to zagrał, pewnie coś by runęło. A parę dni temu byłerm na Lady Pank. Z ich hitów możnaby złożyć parę dłuuugich płyt. I nic! Nawet przy najnowszych przebojach (jak choćby "Warszawa") owszem, ci z przodu skakali, ale reszta już niekoniecznie.
Znacie jeszcze jakichś studyjnych perfekcjonistów, co na koncertach leżą i odwrotnie?

Offline turucorp

Koncerty a studio
« Odpowiedź #1 dnia: Sierpień 19, 2005, 03:32:21 am »
hm...troche dziwny temat, ale niech ci bedzie.
pierwsza sprawa, w czasach kiedy byles na koncercie Bilinskiego/Lombardu/Azylu P, Lady Pank dawalo rewelacyjne koncerty, wiec w tym przypadku rzecz rozbija sie raczej o zmeczenie materialu (czyli frontmanow) a nie o "nieudolnosc koncertowa" :roll:

a wracajac do tematu, Dzem, czyli zespol, ktory ma wlasciwie na odwrot,  na koncertach rewelacyjnie (szczegolnie z pierwszym wokalista), zas w studio kompletna klapa, nie potrafia uzyskac swojego brzmienia, jesli ktos slyszal ich tylko w wersjach studyjnych, to tak naprawde nie wie jak potrafia zagrac.

Jozef Skrzek, to samo, koncerty na zywo - rewelacja, szczegolnie kiedy miesza klasyczne organy z syntetyzatorami, w nagraniach studyjnych wszystko znika w klinicznie czystych, martwych dzwiekach.

Offline Gollum

Koncerty a studio
« Odpowiedź #2 dnia: Sierpień 19, 2005, 08:11:58 pm »
Zmęczenia materiału nie było. Widziałem wiele razy w telewizji ich koncerty z najlepszych lat. Żadnej różnicy.

Offline Musley

  • Steward
  • ******
  • Wiadomości: 6 346
  • Total likes: 0
  • Płeć: Mężczyzna
  • (づ。◕‿‿◕。)づ
    • Soundcloud
Koncerty a studio
« Odpowiedź #3 dnia: Sierpień 20, 2005, 01:49:27 pm »
Kiedyś, jakieś 5 lat temu mama zabrała mnie na koncert Maanam  ;) . Widziałem ich klipy w TV i jakoś mnie ta kapela nie pociągała - ułożone to wszystko, o miłości itd. Dodać należy, że byłem wtedy buntującym się młodzieńcem słuchającym Slayera. Do koncertu podchodziłem sceptycznie, ale kiedy zobaczyłem jak wymiatają nażywca, to stwierdzilem, że potencjał zespołu widać na koncertach właśnie. Nawet teraz chętnie zobaczyłbym ich na żywo, więc kiedy zagoszczą w Rzeszowie, to ubiorę sobie takie okulary z doczepionym nosem i wąsami i bocznymi drogami dotrę do klubu na koncert.
Inny przykład i z nieco innej beczki - Tworzywo Sztuczne - niestety nie widziałem ich na żywo, ale płytka "Na Rzywo w Mózgu" pokazuje jak można kawałki przearanżować do tego stopnia, że spokojny kawałek (z płyty) na koncercie odrywa ludzi od podłogi.

Offline Rybb

Koncerty a studio
« Odpowiedź #4 dnia: Sierpień 20, 2005, 05:23:56 pm »
Koncerty niektórych zespołów są znacznie ciekawsze aniżeli ich nagrania studyjne ( Deep Purple, Lynyrd Skynyrd, Allman bros. ) Ale dla mnie jeśli lubie jakiś zespół czy wykonawcę i tak najważniejsza będzie muzyka i przekaz. Niezależnie od tego czy słucham koncertu ( lub jestem na nim ) czy słucham nagrań studyjnych. I to i to. Muzyka

Offline turucorp

Koncerty a studio
« Odpowiedź #5 dnia: Sierpień 23, 2005, 05:59:31 am »
Cytat: "Gollum"
Zmęczenia materiału nie było. Widziałem wiele razy w telewizji ich koncerty z najlepszych lat. Żadnej różnicy.


taa, bazujac na "koncertach w telewizji" to rownie dobrze mogles napisac, ze wszystko jest do bani :roll:
szczegolnie przy jakosci dzwieku i obrazu prezentowanych w tvp w latach osiemdziesiatych :roll:

z kapel krajowych, ktore nigdy nie zrealizowaly porzadnie materialu studyjnego a wymiataly na koncertach: Siekiera (jeszcze z Budzynskim na wokalu), R.A.P. (takiego "jamajskiego brzmienia" nikt nigdy wczesniej ani pozniej nie uzyskal)

Offline Julek_

Koncerty a studio
« Odpowiedź #6 dnia: Sierpień 23, 2005, 07:02:07 am »
ej, Musley ja tez byłem na Maanamie z rodzicami i ich kurde <ekipą> młodych rodziców z brzdącami po 9 czy 8 letnimi. gruby sentyment pozostał.

ja Fisza ze składem widziałem 2 razy w Krakowie. mocna ekspresja, energia sie udziela a Fi sie poci. czasem bardziej, czasem mniej strawne eksperynmenty z staryi numerami wykonanymi w zupełni innej estetyce, z żywymi instrumentami (takie Blablabla np).
wrażenie jest dobre, kopniak też. ale na żywo i studyjnie to Fisz (tak mniemam po pzorach) to dwie rózne bajki. żywiołowosć, improwizacja, espresja a dokładnie skalkulkulowane, wycyzelowane, systematycznie trafiajace, cierpliwie do słuchacza.

Offline Szatanista

Koncerty a studio
« Odpowiedź #7 dnia: Sierpień 23, 2005, 07:33:45 am »
ja myśle że do tego dawania czadu na koncertach dokłada sie bardzo wiele różnych czynników. efekty do instrumentów troche sie poprzestawiają, a to troche inaczej nastrojona gitara no i jeszcze magia grania przed ludźmi. sam jak gram to niepotrafie łbem machać, a jak gram z kapela to jakbym na zawiasach miał :P
ttp://struggletown.deviantart.com
http://myspace.com/strangecolours

Offline Gollum

Koncerty a studio
« Odpowiedź #8 dnia: Sierpień 24, 2005, 08:57:00 pm »
Cytat: "turucorp"
taa, bazujac na "koncertach w telewizji" to rownie dobrze mogles napisac, ze wszystko jest do bani

Koncert w telewizji a koncert nagrywany przez telewizję to dwie oddzielne sprawy, mające się do siebie jak zamek błyskawiczny i zamek Chambord.

Offline turucorp

Koncerty a studio
« Odpowiedź #9 dnia: Sierpień 26, 2005, 12:35:51 pm »
Cytat: "Gollum"
Cytat: "turucorp"
taa, bazujac na "koncertach w telewizji" to rownie dobrze mogles napisac, ze wszystko jest do bani

Koncert w telewizji a koncert nagrywany przez telewizję to dwie oddzielne sprawy, mające się do siebie jak zamek błyskawiczny i zamek Chambord.


a widzales koncerty "w telewizji" czy "nagrywane przez telewizje"? (skoro juz do takiego poziomu dyskusji chcesz schodzic :roll: )

Offline Yosar

Re: Koncerty a studio
« Odpowiedź #10 dnia: Sierpień 31, 2005, 01:56:57 am »
Cytat: "Gollum"
Jak to jest, że przeciętny wykonawca studyjny na koncercie daje takiego czadu, że ziemia drży a wszscy wpadają w amok, a wykonawca z pierwszych miejsc list przebojów sprawi, że towarzystwo trochę poskacze, pokiwa się i tyle?
W zamierzchłych czasach byłem na połączonym koncercie Marka Bilińskiego (muzyka elektroniczna, więc entuzjazmu nie wzbudził), Lombardu (na topie, mający na koncie wiele hitów, że wspomnę tylko "Szklaną pogodę", "Kto mi zapłaci za łzy", "Droga pani z telewizji" czy "Przeżyj to sam") i Azyl P (dopiero wchodził na rynek, z dwoma zaledwie hitami "Chyba umieram" i coś tam jeszcze).


No co ty, jak można nie pamiętać Małej Meggy, bo tym debiutowali zdaje się.;)
A co do tematu, podejrzewam, że to kwestia przaranżowania utworów. Z racji dostępnych możliwości na koncertach przeważnie aranżacje ubożeją i zostają głównie gitary i perkusja plus wokal. Czasem wychodzi z tego, że jest ostrzej i zespół dostaje energii (prościej robi się lepiej, w końcu rock'n roll to muzyka prosta), a to się udziela publice. A jeśli do tego jeszcze kawałki są znane to tym bardziej działa.

Offline Rybb

Koncerty a studio
« Odpowiedź #11 dnia: Sierpień 31, 2005, 06:54:21 pm »
Cytat: "Szatanista"
ja myśle że do tego dawania czadu na koncertach dokłada sie bardzo wiele różnych czynników....

no i jeszcze fakt, że na koncertach publika jest zwykle narąbana ( przynajmiej lekko i na bank nie tylko alkoholem ) to wpływa na słuch i wrażenia. Ja raz tylko pojechałem na koncert i nie uległem namowom kumpli żeby sobie piwka nie machnąć. To był koncert Deep Purple z orkiestra w spodku.... Na żywo zawsze lepiej, co nie znaczy, że nagrania studyjne to jedynie "przypominacze" koncertów, czy sposób aby na koncerty ludzi zwabić... hmmm. Dobra kończę bo sie zamotam i zacznę filozować :)
pozdrawiam

 

anything