Przyznam, że zupełnie nie trawię tej tendencji do powielania na okrągło wyznań z gatunku "to kupię, a tego nie kupię" (a najlepiej jeszcze z dodatkiem: "tego twórcę lubię, a tego nie lubię"). Dla mnie jest to jedynie spam, a przy tym objaw ciężkiej egomanii.
Wynikiem tego mogą być tylko absurdalne dyskusje, w których ktoś kogoś przekonuje, że jednak warto, a ktoś się broni, w stylu "o nie, mój panie!". W jakiej sprawie? Po co tym zawalać tematy, w których można podyskutować na choć trochę bardziej rzeczowym poziomie?
Polecanie poszczególnych tytułów ma sens, jeśli się z nimi zapoznało.
Odradzanie ma sens, jeśli się je przeczytało i ma faktyczne argumenty na to, że jest to rzecz niewarta wydatku i uwagi.
Reszta to "pływanie na sucho", by nie ująć tego dosadniej.
Wiem, że post jest do usunięcia, ale mi się ulało, bo w ostatnich dniach, jak tu zaglądam trafiam przede wszystkim na tego rodzaju spam.