Bo jeśli ktoś by wziął pod uwagę tylko ceny okładkowe (Wieczny Batman 100 zł, JLA 90, Batman Rok 100 90 zł, Ygrek 90 zł), to 120 zł za 336-stronnicowy komiks nie jest jakąś wielką przesadą.
Napisał ten, który wiecznie jęczy, że komiksy (Egmontu, a jakże!) są za drogie.
Pazerność level 10 i tyle. Na szczęście komiks przeciętny, na dodatek mam go w lepszym wydaniu, więc ta arcykomiczna sytuacja nie boli, a tylko bawi.
I taka osoba decyzyjna może nie wiedzieć, że nikt za to tyle nie płaci bo komiksiarze kupują je z minimum 35% rabatem. I może też nie wiedzieć, że półtora roku temu ten komiks był już w Polsce wdany. Albo nie wie, że jest jeszcze spokojnie dostępny.
Oczywiście tak nie jest, więc wznoszę się tutaj na wyższy poziom abstrakcji, ale gdyby tak było, to kopać ziemniaki w jakiejś pipidówie na Podkarpaciu, a nie zajmować się wydawaniem komiksów. Nie jest wielką sztuką wpisać w google dany tytuł i sprawdzić co z tego wyniknie. Jak masz ich bronić, to rób to trochę lepiej.
Weźcie pod uwagę, że Polska i kilka ościennych krajów to wciąż dla firm ogólnoeuropejskich rynek B. I ktoś tam kiedyś w Eaglemoss kupując licencje na poszczególne kraje co bardziej chodliwe tytuły kupił na rynek zachodnioeuropejski a ochłapy na rynek środkowo-europejski. Widać to dobrze na przykładzie wielu innych produktów. I naprawdę nikt w centrali E. nie robił researchu, jaki komiks w danym kraju wyszedł. Gdyż mogę się domyśleć, że w takich Włoszech kolekcja DC to 100% duble, w Niemczech w sumie podobnie. Czemu Czesi nie mogą dostać w ramach kolekcji Kryzysu tylko dlatego, że go w Polsce wydał Egmont? Nie myślcie jak czytelnicy, myślcie jak prezesi dużej, międzynarodowej firmy która szuka różnych myków, by jak najbardziej obniżyć cenę produktu przy jednoczesnej maksymalizacji zysków.
Racja, pewnie tak było, tylko że w tej sytuacji nad Wisłą pies z kulawą nogą tego nie kupi. Jedną sprawą są poszczególne tomy, które są wciąż dostępnymi dublami (a jak wiadomo będą takie), które gdzieniegdzie się w kolekcji pojawią, a czym innym jest "wielkie" wydanie specjalne, które jest jak strzał w pysk. Jeśli chcieli kogoś zachęcić do wydań specjalnych, to powinni wystartować z czymś ciekawszym. To tak jakby rozpoczęli WKKDC od samych dubli wciąż dostępnych komiksów od Egmontu, ale za drugie tyle wyższą cenę i liczyli na jakiekolwiek zainteresowanie. Jeszcze jakby to było jakieś uber-ekskluzywne wydanie, ale dla wielu komiksiarzy (me included) te WKKDC to raczej wydania budżetowe, które bierze się z konieczności, bo (nie w tym wypadku) nie ma lepszych.