Problem jest tu taki, że dla pana bazyliszka - i dla niektórych innych - każdy inny rodzaj rysunku poza tym, który nie wygląda "realistycznie" - przy czym realistycznie znaczy duże cycki u kobiet i same muskuły u mężczyzn i koniecznie dużo akrobatyki - jest brzydki. Jakakolwiek próba deformacji (w sensie odejścia) rzeczywistości w celu adekwatniejszego wydobycia sensu czy istoty danej postaci/sceny/opowieści (jak u Sala czy Cooka) jest dla nich zamachem na, tak mi się wydaje, nieco dziecinnie pojmowany realizm. A ten rysunek Jokera to mistrzostwo świata.
Tylko gdzie tu tak naprawdę jest problem? Każdy lubi co innego.
Jedni się zachwycają twórczością rysownika X , inny Y. Przecież jeżeli komuś się nie podoba sposób rysowania danego rysownika to się nie podoba i tyle. Nie ma tu żadnej filozofii. Do mnie styl Sale'a nie przemawia, jego rysunki mnie odpychają, ale przecież doskonale rozumiem, że innym(może i większości osób siedzących w komiksach) mogą się podobać. Nie mam z tego powodu bólu tyłka.
Pocztar napisał, że do pewnych rzeczy się dorasta hmmm ja bym tu ujął inaczej. Za dzieciaka jak coś mi się nie podobało to nie podobało i tyle. Jako osoba dorosła mogę poczytać o tym czemu ktoś tak rysuje a nie inaczej, co się za tym kryje, co sam autor mówi o swojej twórczości, co chce przekazać, do czego nawiązuje. Mam tak z Bogdanove, za dzieciaka nie cierpiałem jego rysunków w Supku. Trudno bym jako dziecko rozumiał, że jego rysunki nawiązywały do złotej ery komiksu. Teraz nieco inaczej patrzę na jego twórczość, nie to, że nagle ją polubiłem, ale rozumiem czemu rysował tak, a nie inaczej.